"Jestem zwolennikiem jak najbardziej liberalnych wyborów" - mówił prezydent Białorusi po spotkaniu z szefową centralnej komisji wyborczej Lidzią Jarmoszyną. "Wszystkim trzeba dać równe szanse przygotowania i udziału w kampaniach, zwłaszcza w kampanii prezydenckiej. Zrobić tak, aby więcej nie mówiono, że uzurpujemy sobie władzę, że panuje u nas dyktatura" - dodawał.

Reklama

Kolejne wybory prezydenckie zapowiedziano na styczeń lub początek lutego 2011 r., zaś liberalizacja prawa wyborczego to jeden z warunków dalszego ocieplenia stosunków z Zachodem. Czego konkretnie domaga się Europa? Rekomendacje OBWE zakładają m.in. ułatwienie procesu rejestracji kandydatów, równy dostęp do mediów (w tym uniezależnienie od władz państwowej telewizji) oraz poluzowanie prawa zgromadzeń. Chodzi o to, aby do organizacji wiecu nie była wymagana zgoda władz lokalnych, lecz wystarczało jedynie - jak to ma miejsce w krajach demokratycznych - zgłoszenie zamiaru przeprowadzenia manifestacji.

Obietnice Mińska to kolejny gest w stronę Zachodu. Kolejny w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Wcześniej władze m.in. zwolniły więźniów politycznych, zgodziły się na rejestrację ruchu O Wolność, włączyły dwa niezależne pisma do państwowego systemu kolportażu, wreszcie znacznie poprawiły warunki działania przedsiębiorców. Wielu opozycjonistów narzeka jednak, że - poza tym ostatnim krokiem - są to ruchy pozorne, ponieważ nie opierają się na zmianach prawnych i w każdej chwili mogą zostać przez władze cofnięte. Zmiany w ordynacji wyborczej byłyby zatem krokiem naprzód.

Pewne postępy są realne, gdyż Białoruś znajduje się w szczególnej sytuacji. Zaostrzenie stosunków z Rosją spowodowało, że władze są bardziej skłonne do ustępstw i rozwijania dobrych relacji z UE, USA czy Ukrainą. Zaledwie trzy dni temu Łukaszenka przyjął m.in. zaproszenie do złożenia oficjalnej wizyty u Wiktora Juszczenki, który jeszcze do niedawna był negatywnym bohaterem białoruskiej propagandy.

Reklama

Zapowiedź Łukaszenki pojawiła się zaledwie miesiąc po tym, jak grupa polityków - poza liderami opozycji także były przywódca kraju Mieczysłau Hryb - wystąpiła do prokuratury z doniesieniem o popełnieniu przestępstwa przez prezydenta. Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskich „Izwiestii” przyznał się bowiem do sfałszowania wyborów w 2006 r. na korzyść… opozycji.