Sprawę rozpatrywał warszawski sąd okręgowy. "Odrzuciliśmy wniosek o ekstradycję, uznając, że człowiek ten nie ma zagwarantowanego uczciwego procesu w swojej ojczyźnie. Ponadto polska prokuratura nie znalazła dowodów, aby Białorusin popełnił w Polsce jakieś przestępstwa" - powiedział cytowany przez tvp.info sędzia Wojciech Małek, rzecznik stołecznego sądu okręgowego.

Reklama

Surba poszukiwany jest na Białorusi od 2007 roku. Oficjalne oskarżenie obejmuje "chuligaństwo, wandalizm i kradzież". Władze twierdziły, że Dzmitry Surba odpowiada za "kradzież telefonu komórkowego, 53 tysięcy białoruskich rubli (ok. 650 złotych) i 140 dolarów amerykańskich oraz uderzenie dziecka".

Kilka miesięcy temu sąd okręgowy zgodził się na wydanie Białorusina. Ale potem tę decyzję uchylił sąd apelacyjny. Mińsk dorzucił wtedy jeszcze kilka oskarżeń. Do listy win Surby dopisał działalność w zorganizowanej grupie przestępczej, przemyt narkotyków z Polski i rozbój.

Białoruska opozycja uznaje te zarzuty za śmieszne. Reżim Łukaszenki ma się tak mścić na Surbie, bo finansował druk demokratycznych ulotek. By dać bolesny przykład innych, przeciwko biznesmenowi spreparowano więc bogaty akt oskarżenia.

Decyzja sąd okręgowego to jednak nie koniec batalii o wydanie Surby. Wyrok może być jeszcze zaskarżony.