Czy Niemcy zmienią kurs polityki zagranicznej?
Wraz nastaniem nowej władzy w Republice Federalnej Niemiec pojawiły się nadzieję na zmianę kursu w polityce międzynarodowej. Dotychczasowy rząd kanclerza Olafa Scholza zapisał na tym polu niechlubną kartę. Witold Jurasz przypomniał, że Niemcy czekali na kapitulacje Ukrainy, zakładając, że Kijów padnie w ciągu kilku dni. Przez dłuższy czas wstrzymywali się z dostawami uzbrojenia. Czy zatem rząd, w który prym będzie wieść chadecja wykaże na tym polu więcej zdecydowania. Czy będzie bardziej przyjaźnie nastawiony w stosunkach z Polską?
- Mam fundamentalną wątpliwość czy partia, której mądrością jest podbieranie elektoratu AfD okaże się siłą bardziej przyjazną Polsce - stwierdził Jurasz.
Według Jurasza RFN może wykonać ruch, który poważnie zmieni przyszły układ sił w Europie.
Rosja przegrała wojnę?
- Jeżeli Niemcy pod rządami nowego kanclerza zadeklarują gotowość przyłączenia się do misji wojskowej, która musi powstać, bez tego żaden pokój na Ukrainie nie będzie trwałym pokojem. A mamy tu do czynienia z niesamowitym wydarzeniem, bo o ile minister Ławrow zapewniał jeszcze kilka dni temu, że Rosja nigdy się nie na nią nie zgodzi, a tuż potem Donald Trump wyjawił, że Putin stwierdził, że nie ma żadnego problemu. To by znaczyło, że Rosjanie rozumieją, że tę wojnę w istocie przegrali - powiedział Witold Jurasz.
Skutek wojny na Ukrainie - Rosja straci status mocarstwa?
- Ta wojna na Ukrainie jest dla nich, tym, czym dla Wielkiej Brytanii i Francji był Kryzys Sueski - końcem statusu pierwszoplanowego mocarstwa. Wojna kończy się dla Rosji geopolityczną katastrofą. Jeżeli ich celem było odrzucenie Zachodu, to mają teraz Szwecję i Finlandię w NATO, a jeśli na Ukrainie będą stacjonować wojska Sojuszu to nie będzie de iure NATO, ale de facto NATO - powiedział Witold Jurasz
Rosja chce być częścią Zachodu?
Witold Jurasz postawił ciekawą tezę. Według niego fakt, że Rosja zdecydowała się napaść na Ukrainie może świadczyć o tym, że Moskwa zdaje sobie sprawę, że jej przyszłością jest bycie częścią szeroko pojętego Zachodu, a agresja na Ukrainę jest próbą wzmocnienia własnej pozycji w tym rozdaniu.
- Niezależnie od szowinizmu i nacjonalizmu rosyjskiego, Moskwa i Petersburg są bliższe cywilizacyjnie Zachodowi niż Pekinowi. Pamiętajmy też, że jeszcze 80 lat temu po ulicach Berlinie chodzili jeszcze SS-mani. Warto rozumieć ten kontekst. W tym sensie napaść na Ukrainie była wynikiem wyboru Zachodu.
- Rosjanie doskonale rozumieją, że czas ich kraju jako mocarstwa się kończy. Nie mają innowacyjnej gospodarki, nie mają technologii, mają surowce, ale to przestaje być narzędziem. Kombinowali więc tak: musimy sobie ułożyć relacje z Zachodem, bo innego wyjścia nie ma, ale chcemy to zrobić na naszych zasadach. Dlatego właśnie napadli na Ukrainę - wyjaśnił Jurasz, dodając, że przebieg wojny pokazuje, że plan ten nie wypalił.