Sztab prezydenta pracuje nad strategią przed dwiema pozostałymi debatami.
W sondażu Instytutu Gallupa przeprowadzonym po debacie na Obamę chce teraz głosować 49 procent Amerykanów, a na Romneya - 46 procent. Jest to różnica w granicach błędu statystycznego. Przed debatą obu polityków dzieliło w tym samym sondażu 5 pkt proc.
W sondażu magazynu "Politico" i Uniwersytetu George'a Washingtona Obama prowadzi już tylko 1 punktem procentowym - w stosunku 49 do 48 procent. W tym sondażu także przewaga prezydenta była większa przed debatą 3 października.
Według tego samego sondażu tylko 73 procent zwolenników Obamy mówi, że na pewno będzie głosować 6 listopada. Tymczasem spośród tych, którzy deklarują poparcie dla Romneya, 86 procent zapowiada, że na pewno wezmą udział w wyborach.
Wśród wszystkich tych wyborców, którzy - jak mówią - będą na pewno głosować, Romney zdecydowanie prowadzi: w relacji 52 do 46 procent.
Potwierdza to, że wyborcy republikańskiego kandydata są silniej zmotywowani do głosowania niż sympatycy prezydenta. Z sondaży wynika, że mogło się to pogłębić po nieudanym występie Obamy w debacie w Denver.
Sztab wyborczy prezydenta zapowiada, że wyciągnął wnioski z tej porażki i w dwóch następnych debatach prezydenckich Obama będzie znacznie bardziej przekonujący.
W najbliższą środę w Danville w stanie Kentucky odbędzie się debata kandydatów na wiceprezydenta, z udziałem pełniącego obecnie tę funkcję Joe Bidena i kandydata Republikanów Paula Ryana.