Niedobra sytuacja - komentuje sekretarz generalny PO Paweł Graś. Dodaje, że sprawa wyszła na jaw zbyt późno, bo już po zarejestrowaniu list wyborczych. Termin minął o północy. Graś powiedział, że decyzje odnoście startu Marka Kęsika są w rękach przewodniczącego regionu.

Reklama

W podobnym tonie wypowiada się Urszula Augustyn z zarządu Platformy. Posłanka przyznaje, że szef zachodniopomorskiej PO ma problem i to duży. Podkreśliła, że zapraszanych do współpracy ludzi trzeba bardzo dobrze znać.

Szef zachodniopomorskiej PO Stanisław Gawłowski przyznał w telefonicznej rozmowie z IAR, że nie znał faktów z przeszłości kandydata. Tłumaczył, że Marek Kęsik to były radny, który podlegał lustracji. Gawłowski zapowiedział, że będzie go namawiał do rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach samorządowych.

Jak pisze szczeciński oddział "GW" Kęsik w czasach PRL był zastępcą kierownika wydziału propagandy i agitacji KW PZPR w Koszalinie, a w stanie wojennym dał się poznać jako aktywny weryfikator. Akcję, która przeszła do historii jako "weryfikacja dziennikarzy", komunistyczne władze rozpoczęły w styczniu 1981 r. Objęła około 2 tys. osób w całej Polsce

Szefem komisji weryfikacyjnej w Koszalinie był Ryszard Ulicki, uważany wtedy za "partyjny beton", a jego zastępcą - Kęsik, który według weryfikowanych był najaktywniejszy.

- Żyje nią tylko dwóch-trzech ludzi, większości to chyba nie przeszkadza, skoro wygrywam wybory miejskie i wojewódzkie - odpowiedział sam Kęsik spytany przez "GW" o swoją przeszłość.