Lekarze, pod kierownictwem profesora Michała Wojtalika, przez sześć godzin ratowali serce malutkiej Irakijki. Na szczęście wszystko poszło bez problemów. Jednak, czy operacja skończyła się pełnym sukcesem, wiadomo będzie za parę dni.

Reklama

Chirurdzy musieli zatrzymać na półtorej godziny serce Jannat, by spokojnie naprawić wszystkie wady. Bez tej niezwykle skomplikowanej operacji Jannat umarłaby za dwa, trzy lata. Inni lekarze bali się jednak operować, bo takie zabiegi wykonuje się na noworodkach, a nie dziewczynce która ma już prawie rok.

Jannat trafiła do Polski, bo jej tata pomaga polskim żołnierzom w bazie Echo w Diwaniji. Basim jest tłumaczem. Kiedy tylko opowiedział Polakom o śmiertelnej chorobie swojej córeczki, ci postanowili pomóc. W jej sprowadzeniu pomogły władze Żagania i 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej z tego miasta.

Uruchomiono także specjalne konto, na które można było wpłacać pieniądze na operację malutkiej Irakijki. Ale lekarze postanowili zoperować jej serce zupełnie za darmo. Dlatego zebrane pieniądze będą przeznaczone na operację innego potrzebującego dziecka.

Operacja trwała kilka godzin i zakończyła się dobrze. W szpitalu czekał zdenerwowany ojciec dziewczynki. Jej mama ze starszym rodzeństwem została w Bagdadzie.

Związki, które łączą rodzinę chorej dziewczynki z Polską to nie tylko pomoc jej taty w bazie Echo. Dziadek Jannat kończył w Polsce studia, tutaj także zrobił doktorat.