Radosław Sikorski, który musiał odejść z resortu obrony po konflikcie z Antonim Macierewiczem, wraca do polityki. Były minister obrony narodowej chce ubiegać się o mandat do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej. "Z rosnącym zgorszeniem obserwowałem konwulsje obozu rządzącego. Zawiodłem się na Jarosławie Kaczyńskim" - tak Sikorski tłumaczy powody swego przejścia do PO. Według nieoficjalnych informacji, wystartuje z pierwszego miejsca listy w Bydgoszczy.
Zaskoczenia takim obrotem sprawy nie kryje Jacek Kurski z PiS. "Jestem zaskoczony, gdyby miało do tego rzeczywiście dojść. Oczekiwałbym większej lojalności od byłych ministrów" - stwierdził poseł. Tadeusz Cymański z PiS komentuje: "To duże rozczarowanie. Jest taka stara zasada, że o starych przyjaciołach nie mówi się źle. Dobrze, gdyby Sikorski tej zasady się trzymał. Sposób, w jaki się to odbywa, i słowa, jakie przy tym padają, świadczą o dużych emocjach związanych z wyborami".
Po legendzie "Solidarności" Antonim Mężydle Radosław Sikorski jest kolejnym prominentnym politykiem związanym z PiS, który przechodzi na drugą stronę barykady, czyli do Platformy Obywatelskiej. Tymczasem liderzy PO zapowiadają dalsze transfery na swoją listę. Mają ich wesprzeć obecni działacze PiS i ludzie związani z Prawem i Sprawiedliwością. Jednym z nich ma być marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który na razie jednak tego nie potwierdził. PO chce też rozmawiać z Pawłem Zalewskim z PiS. Szczególnie, że nikt z Prawa i Sprawiedliwości nie rozmawia z nim o miejscu na liście. Sam poseł przyznał, że zastanawia się, czy w ogóle ponownie kandydować do parlamentu.