"Pierwsze dziesięć dni walki z grypą i 10:0 na korzyść epidemii. (...) Jeśli tak dalej pójdzie, ogłoszenie stanu wyjątkowego będzie nieuniknione" - napisał w artykule w znanej gazecie internetowej "Ukrainska Prawda".

Popow, jeden z zastępców szefa kancelarii Juszczenki, podkreślił, że ma nadzieję, iż rząd premier Julii Tymoszenko poradzi sobie z epidemią, zastrzegł jednak, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli i zagrozić bezpieczeństwu narodowemu.

Reklama

"Epidemia wywołuje także pytanie o równe szanse kandydatów na prezydenta (w wyborach 17 stycznia) i prawa wyborców" - podkreślił przedstawiciel Juszczenki.

Jak wyjaśnił, ogłoszona w związku z grypą kwarantanna na zachodniej Ukrainie oraz obowiązujący tam zakaz imprez masowych "wpływa na dostęp wyborców do informacji" o kandydatach.

Reklama

"Zakaz przeprowadzania imprez najbardziej uderzył w kandydatów opozycyjnych, bo kandydaci przy władzy mogą wizytować objęte kwarantanną obwody, spotykać się w ramach walki z epidemią z prasą" - czytamy.

Popow odniósł się w ten sposób do podróży premier Tymoszenko na zachodnią Ukrainę, gdzie odbierała w ostatnich dniach ładunki pomocy humanitarnej zza granicy, przeprowadzała narady antygrypowe i rozdawała ludziom maski ochronne.

Przedstawiciel Juszczenki uważa, że jeśli jego szef ogłosi stan wyjątkowy, do wyborów prezydenckich zamiast w styczniu może dojść dopiero w końcu maja, wraz z wyborami lokalnymi. Dodatkowo pozwoliłoby to zaoszczędzić pieniądze - zaznaczył.

Reklama

Pomysł wprowadzenia stanu wyjątkowego pojawił się tuż po ogłoszeniu epidemii grypy na Ukrainie w środowiskach związanych z Juszczenką. W czwartek z takim apelem wystąpili w prasie emerytowani generałowie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i armii, Ołeksandr Skipalski i Hennadij Kurdakow.

Według znawców ukraińskiej sceny politycznej, ogłoszenie stanu stanu wyjątkowego i odroczenie wyborów mogłoby pogrążyć rankingi przedwyborcze Tymoszenko.

Choć Juszczenko ma zaledwie kilkuprocentowe poparcie, zdecydował, że w styczniu będzie ubiegał się o reelekcję. Tymoszenko, którą traktuje za swą główną rywalkę, dostaje w sondażach ok. 20 proc. głosów.

Pierwsze miejsce w rankingach zajmuje przywódca prorosyjskiej opozycji Wiktor Janukowycz. Ma on ponad 28 proc. poparcia.