"Plan ministerstwa oceniam negatywnie. Bo taki podatek ograniczy dostęp do dobrych kursów. A przecież Polska potrzebuje ludzi znających języki" - mówi nam Marcin Eckert z Bussines Centre Club. W obronie prywatnych szkół językowych stanęło także Stowarzyszenie na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych PASE. Żaden z krytyków planów ministerstwa finansów nie ma wątpliwości: nałożenie podatku odbije się głównie na konsumentach, bo o średnio 18 proc. wzrosną ceny kursów. Dziś ceny kursów w większych miastach wahają się średnio do 800 zł do 2000 zł za semestr. "VAT działa w ten sposób, że ostatecznie i tak płaci konsument. Firmy, które zostaną obłożone takim podatkiem, a do tej pory nie były, będą musiały podnieść cenę swoich usług. A to jeszcze bardziej ograniczy dostępność do dobrej jakości kursów językowych" - tłumaczy Eckert z BCC.
"Stawka 22 proc. oznacza totalne załamanie się tego rynku. Dane, które mamy mówią o tym, że w ciągu ostatniego roku szkoły odczuły odpływ klientów na poziomie 25 proc. A niektóre, najczęściej te w biedniejszych rejonach, nawet do 50 proc." - mówi Magdalena Rowecka, wiceprezes Zarządu PASE. I zaznacza, że mniejsze zainteresowanie kursami językowymi wynika z kryzysu - ludzie mają bowiem mniej pieniędzy.
Zdaniem Stowarzyszenia, wprowadzenie tak wysokiej stawki VAT może doprowadzić do upadku małe i średnie szkoły, głównie w małych miejscowościach. Może też wymusić zredukowanie kosztów, co może oznaczać redukcję zatrudnienia. A największe pieniądze, szkoły językowe wydają na zatrudnianie lektorów. Wzrost obciążeń podatkowych może też zwiększyć szarą strefę.
PASE wystosowało w imieniu wszystkich szkół językowych w Polsce specjalny list do posłów i samego premiera Donalda Tuska. Apeluje w nim o niewprowadzanie podatku.
Zapytaliśmy ministerstwo finansów, dlaczego szkoły językowe mają być opodatkowane 22 proc. stawką VAT oraz czy jest to faktycznie konieczny ruch. Biuro prasowe resortu odpowiedziało dość enigmatycznie. Że projekt ustawy ma na celu "zawarcie w ustawie definicji usług tak, aby podatnicy bezpośrednio z ustawy mogli wywieść, jaką stawką VAT objęta jest ich działalność".
czytaj dalej
Ministerstwo tłumaczy też, że przygotowując projekt posiłkowało się unijnymi dyrektywami. I wyjaśnia, że w przygotowanym projekcie ani publiczne ani prywatne szkoły językowe nie są konkretnie wskazane jako zwolnione z VAT. "W zakresie usług oświatowych projekt przewiduje zarówno zwolnienia podmiotowe (np. dla szkół), jak i przedmiotowe (np. dla przekwalifikowań). W zależności od rodzaju prowadzonej działalności i od formy, szkoły prowadzące naukę języka obcego mogą być objęte stawką 22 proc. VAT lub być zwolnione" - odpowiada ministerstwo. I tłumaczy, że zakres usług zwolnionych z VAT jest przenoszony wprost z dyrektywy unijnej i obejmuje właśnie m.in. usługi świadczone przez nauczycieli oraz "inne usługi oświatowe".
PASE zbija argument o wymogach unijnych. I powołuje się na tzw. Białą Księgę wydaną przez Komisję Europejską, która zawiera zalecenia odnośnie dostosowywania prawa i obliguje kraje unijne m.in. do tego, by ułatwiać wszystkim obywatelom dostęp do edukacji, w tym do języków obcych. Zdaniem PASE projekt ministerstwa idzie w odwrotnym kierunku.
Przeciwnikiem VAT na usługi szkół językowych jest też szef sejmowej komisji finansów Paweł Arndt z PO. "Rozumiem Ministerstwo Finansów o tyle, że oni poszukują wszelkich możliwych dochodów do budżetu państwa, bo sytuacja budżetu jest trudna. Jednak mam wątpliwości, czy to dobre rozwiązanie" - mówi Arndt. I dodaje: "Podzielam pogląd, że musimy stawiać na naukę języków obcych i jest to dla Polaków rzecz bardzo istotna. A obciążanie podatkiem może skutkować podnoszeniem cen za kursy więc sądzę, że warto nad tym pomysłem się jeszcze zastanowić".
Marcin Eckert z BCC podkreśla, że interes społeczny, jakim jest znajomość języków obcych, jest dużo ważniejszy niż wpływy do budżetu, jakie wzrost stawki VAT może przynieść. "Polska potrzebuje ludzi znających języki, otwartych na świat. Gonimy Europę w kontekście cywilizacyjnym i tutaj podnoszenie podatków narusza społeczny interes. Tym bardziej, że wpływy do budżetu z tego tytułu byłyby raczej marginalne" - podkreśla Eckert.
Ministerstwo zastrzega, że ostateczny kształt projektu nie jest jeszcze przesądzony. Obecnie jest w trakcie konsultacji społecznych.