W ubiegłym tygodniu przyjaciele i wspólnicy Marcina Rywina wykupili w gazetach wielkie ogłoszenia protestujące przeciwko aresztowaniu. Wskazywali, że młody Rywin siedzi już kilka miesięcy i nie ma powodu, by dłużej go przetrzymywać.
Dlaczego prokuratorzy się jednak upierają i chcą przedłużyć areszt? Uważają, że obaj podejrzani nie mówią całej prawdy. Mają też nowe dowody. Dotarliśmy do treści wniosków Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi znajdujących się w sądzie. To gangster Piotr B. ps. Łapa pomógł Marcinowi Rywinowi w załatwieniu fałszywych zaświadczeń lekarskich potwierdzających nieistniejące schorzenia ojca. Zdaniem śledczych dzięki pomocy gangstera Marek Małecki i Piotr Rychłowski, mecenasi producenta filmowego, wiosną 2005 r. posłużyli się przed warszawskim sądem fałszywą dokumentacją medyczną, według której Lew Rywin miał kłopoty neurologiczne z kręgosłupem. W tym czasie Rywin walczył o odroczenie kary dwóch lat więzienia za sprawę korupcyjnej propozycji wobec Agory.
Obaj adwokaci w październiku usłyszeli zarzuty utrudniania postępowania karnego. Jak do tego doszło? Wiosną 2005 r. "Łapa" skontaktował Marcina Rywina z Konradem T. W przestępczym świecie był on znany jako pośrednik między klientami adwokata, dla którego pracował, a lekarzami, którzy za pieniądze wypisywali sfałszowane historie ciężkich chorób.
Teraz jest kandydatem na świadka koronnego. I obciąża Rywinów, a także ich adwokatów. A aresztowany gangster Piotr B. potwierdza jego wersję. - Piotr B. przy mnie zadzwonił do Marcina Rywina. Kazał mu jak najszybciej przyjechać do biura jego warszawskiej firmy. Syn producenta przyjechał po kilkunastu minutach. W ten sposób go poznałem - wyjaśniał prokuratorom Konrad T.
Pośrednik dobrze znał "Łapę". To gangster związany z grupami z podwarszawskiego Wołomina. Gdy został złapany, przedstawił dokumentację choroby, która uniemożliwiała nie tylko aresztowanie, ale nawet przesłuchanie w prokuraturze. Uniknął w ten sposób długoletniej kary więzienia. Chodziło o sprawę wyłudzenia 17 mln zł z BGŻ. - Piotra B. można nazwać przestępcą w białym kołnierzyku, który działał w zorganizowanych grupach przestępczych z południa Polski - mówi nam Marek Wełna, zastępca prokuratora apelacyjnego w Krakowie.
Po zaaranżowanym przez "Łapę" spotkaniu Marcina Rywina z Konradem T. pośrednik za 400 tys. zł zobowiązał się załatwić zaświadczenie dla Lwa Rywina. W efekcie dostał 210 tys. zł od Rywinów. Resztę - 190 tys. - miał dostać później. Przekazał Marcinowi Rywinowi zaświadczenie dla ojca wystawione przez jednego z obecnie podejrzanych o korupcję lekarzy z podwarszawskiego Centrum Rehabilitacji im. prof. M. Weissa "Stocer".
Wtedy - zdaniem prokuratury - w sprawę włączyła się kancelaria adwokatów Rywina. Mecenasi Małecki i Rychłowski zlecili dodatkową ekspertyzę lekarzowi, który był na liście lekarzy sądowych. Odpowiedniego lekarza wskazał Konrad T. Był to lekarz, specjalista neurolog. Prokuratura uważa, że w swojej opinii powtórzył treść fałszywego zaświadczenia z kliniki Stocer. Konrad T. twierdził, że wręczył neurologowi 15 tys. zł z puli pieniędzy, które dostał od Lwa i Marcina Rywinów. Później Małecki i Rychłowski przedstawili tę ekspertyzę sądowi.
Na początku października Centralne Biuro Antykorupcyjne przeszukało domy i kancelarię obu adwokatów. Funkcjonariusze szukali rachunku, jaki kancelaria wystawiła dr. Jerzemu P. Nie znaleźli. Prokuratura nie przesłuchała lekarza. Zmarł w sierpniu. Adwokaci odmówili prokuratorom wydania rachunku, powołując się na tajemnicę zawodową.
Zapytaliśmy mecenasa Małeckiego o to, czy pośredniczył w przekazaniu łapówki Jerzemu P. i czy wiedział, że przekazuje sądowi fałszywą opinię lekarską. - Te pytania są obraźliwe i oderwane od realiów tej sprawy. Wynika to z zebranego materiału dowodowego. Osoba, która przekazała takie informacje, zrobiła to w sposób błędny, stawiający nas w niekorzystnym świetle i nie zna akt postępowania - odpisał nam mecenas Marek Małecki. - Nasi obrońcy dysponują dowodami świadczącymi o tym, że nawet zarzut utrudniania postępowania karnego jest dyskusyjny. Co więcej, prokuratura również dysponuje dowodami świadczącymi na naszą korzyść - dodaje adwokat.