Minister zdrowia Ewa Kopacz ogłosiła we wtorek, że zarekomenduje rządowi kupno 274 tys szczepionek. Jednak nie na A/H1N1, ale sezonową grypę. Jednocześnie Krajowy Komitet ds. Pandemii Grypy uznał, że jest za wcześnie na ogłaszanie stanu epidemii w Polsce. Rzecznik Praw Obywatelskich, który od tygodnia grozi minister Kopacz prokuraturą, nie wierzy w te zapewnienia. Zdaniem Janusza Kochanowskiego dane na temat wielkości zachorowań na grypę w Polsce są mocno zaniżone. Rzecznik domaga się też szczegółowych informacji na temat negocjacji, jakie polski rząd prowadzi z firmami farmaceutycznymi w sprawie szczepionki przeciw wirusowi A/H1N1. I apeluje do osób powracających z zagranicy o poddanie się przed przyjazdem do Polski szczepieniu przeciwko nowej grypie.

Reklama

Do środy znanych było 307 przypadków zarażenia nowym wirusem w Polsce.

W kilkunastu szkołach w całej Polsce odwołano zajęcia, gdyż rodzice boją się posyłać dzieci do szkoły. Szpitale na Banacha w Warszawie oraz Szpital Kliniczny przy ul. Jaczewskiego w Lublinie zostały częściowo zamknięte dla odwiedzających z obawy przed rozprzestrzenianiem się wirusa A/H1N1.

p

Anna Monkos: Stan epidemii świńskiej grypy ogłosiły m.in już Serbia, Austria i Bułgaria. A polskie władze twierdzą, że nic strasznego się nie dzieje. Jesteśmy enklawą odporną na światową pandemię?
Adam Kozierkiewicz*: Nie widzę przesłanek, żeby tak twierdzić. Przy konkretnym wzroście zachorowań, władze publiczne mają obowiązek ogłosić stan epidemii.

Reklama

W Polsce też powinny?
Jeszcze nie, ale nie można wykluczyć, że za 2-3 tygodnie również nasz rząd będzie musiał zrobić to, co nasi sąsiedzi na wschodzie.

Póki co, minister zdrowia chce kupować szczepionki, ale na grypę sezonową, a nie świńską. Po co, skoro większość nowych zachorowań na grypę wywołuje nowy wirus A/H1N1?
Generalnie zawsze warto się szczepić. Wciąż spora grupa zachorowań to jest grypa sezonowa. Może się też zdarzyć, że jedna osoba zostanie zaatakowana jednocześnie przez wirus grypy sezonowej i świńskiej. W takim przypadku, jeśli pacjent był wcześniej zaszczepiony przeciw sezonowej, jego organizm będzie się lepiej bronił. W tym sensie decyzja minister Ewy Kopacz jest słuszna. Niemniej uważam, że strategia polskiego rządu, który liczy że "przeczeka" świńską grypę, nie jest dobra.

Reklama

Bo powinniśmy kupić nową szczepionkę?
Tak. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zawarła porozumienie z firmami farmaceutycznymi, w którym określono, że ta szczepionka będzie dystrybuowana inaczej, niż ta na grypę sezonową. Ponieważ produkowano ją na ewentualność zagrożenia epidemiologicznego ustalono, że będzie się ją sprzedawać jedynie w dużej ilości i podawać dużej populacji. Dlatego szczepionka na A/H1N1 jest sprzedawana tylko rządom, które następnie organizują akcje szczepień. Polska tych światowych ustaleń nie respektuje.

Czy to oznacza, że naraża życie i zdrowie Polaków, jak twierdzi rzecznik praw obywatelskich?
W jakiś stopniu tak. Dziś nie wiadomo, w jakim. Tak naprawdę to będzie wiadomo dopiero w okolicach marca, kiedy sezon grypowy się skończy. Pani minister Kopacz podjęła ryzykowną decyzję. Mam nadzieję, że świadomie.

A czy można zaryzykować tezę, że nie kupując szczepionki rząd naraził też naszych sąsiadów?
Właśnie w tym tkwi problem. Dlaczego leczymy choroby zakaźne, np. gruźlicę, obowiązkowo? Przecież kiedy chory pojawia się w szpitalu nikt go nie pyta, czy chce się leczyć. Wszystko dlatego, że choroba zakaźna może się bardzo szybko rozprzestrzeniać i ktoś inny może odczuć skutki naszych zaniechań. Na poziomie krajów to działa dokładnie tak samo.

Skoro WHO i firmy farmaceutyczne uzgodniły pewien sposób postępowania, to rządy powinny w miarę swoich możliwości do tego się dostosować i szczepić jeśli nie całe populacje, to chociaż ich część. Nie robiąc tego, polski rząd wybrał "jazdę na gapę". Inni wykonują pewną pracę, a my nie robimy nic i mamy nadzieję, że nam to ujdzie na sucho. To mało solidarna postawa.

Adam Kozierkiewicz* lekarz, konsultant wielu międzynarodowych instytucji w dziedzinie ochrony zdrowia