Rzecznik Praw Dziecka wylicza: we Francji czy Hiszpanii do przedszkoli chodzą prawie wszystkie dzieci. W Czechach i na Węgrzech 90 proc, tymczasem w Polsce zaledwie połowa. Jeszcze gorzej jest na wsi, gdzie z edukacji przedszkolnej korzysta jedynie 28 proc. maluchów. Dlatego Marek Michalak apeluje do premiera Donalda Tuska o zmianę sposobu finansowania przedszkoli. Dziś opłacają je gminy, a ponieważ wielu nie ma na to funduszy, rezygnują z otwierania przedszkoli.

Reklama

Rzecznik proponuje więc, by wychowanie przedszkolne zostało objęte subwencją oświatową. Samorządy otrzymywałyby wtedy z budżetu państwa osobne pieniądze na zapewnienie edukacji przedszkolnej dla każdego dziecka tak, jak dzieje się to w przypadku szkół.

Ile by to kosztowało? Zdaniem Marka Michalaka ok. 2,5-3 mld zł rocznie. "Inwestycje w edukację najmłodszych dzieci przynoszą największy zwrot zarówno dla samych dzieci, ich sukcesu życiowego, jak i dla społeczeństwa" - przekonuje rzecznik praw dziecka w liście do premiera Tuska. I podkreśla, że Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, gdzie wychowanie przedszkolne nie jest współfinansowane z budżetu państwa.

Nauczycielska inicjatywa

Wygląda na to, że rząd nie ucieknie od tematu. Z identyczną inicjatywą występuje bowiem Związek Nauczycielstwa Polskiego, który dziś rozpoczyna zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy w tej sprawie. Zakłada ona, że przedszkola będą finansowane z budżetu i dostępne za darmo dla każdego dziecka. Prawo do edukacji przedszkolnej miałyby już dwulatki, a nie jak obecnie dopiero dzieci trzyletnie.

Reklama

- Projekt ustawy mamy już gotowy. Liczymy, że do końca lutego zbierzemy tysiąc podpisów, by w Sejmie móc zarejestrować Komitet Obywatelski - mówi rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis. Później działacze ZNP rozpoczną zbieranie 100 tys podpisów koniecznych do złożenia projektu w Sejmie.

Problem braku przedszkoli jest rzeczywiście palący. W DGP wielokrotnie opisywaliśmy historie kobiet, które nie mogły wrócić do pracy, bo nie znalazły dla swojego dziecka miejsca w żadnej placówce. Gdyby ustawa autorstwa ZNP weszła w życie, problem by się automatycznie rozwiązał, bo dwulatek mógłby pójść do przedszkola.

Reklama

Kto będzie za?

Projekt obywatelski z pewnością poprze Lewica. - Celem systemu edukacji jest wyrównywanie szans edukacyjnych dzieci, a przecież wiadomo, że najskuteczniej dokonuje się to w wieku przedszkolnym - argumentuje była minister edukacji Krystyna Łybacka. Zwolenniczką objęcia przedszkoli subwencją oświatową jest również była minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS.

Czytaj dalej >>>



Inicjatywą zachwycony jest też Marek Olszewski, wiceszef Związku Gmin Wiejskich RP. - Gminy wiejskie bardzo często nie radzą sobie z organizacją opieki przedszkolnej. Rodzice oczekują coraz więcej: chcą opieki już dla trzylatków. To zupełnie nowe, droższe wyznanie, niż kiedyś - twierdzi Olszewski. A burmistrz Drawska Pomorskiego Zbigniew Ptak dodaje: - Byłbym szczęśliwy, gdy państwo sfinansowało chociaż połowę kosztów utrzymania przedszkoli.

Posłanka PO Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, która jest członkiem sejmowej komisji edukacji, uważa jednak, że obywatelski projekt nie będzie miał żadnych szans w sejmie. - Zmiana systemu finansowania przedszkoli oznaczałaby, że musielibyśmy zabrać samorządom część pieniędzy, żeby potem centralnie decydować o ich podziale. A to o zawsze oznaczałoby stratę części środków - mówi. Posłanka przypomina, że rząd PO-PSL objął obowiązkiem szkolnym już sześciolatki. A to oznacza, że ich edukację sfinansuje budżet, odciążając tym samym samorządy.

LICZBY

52 proc. polskich dzieci w wieku 3-5 lat chodzi do przedszkola

90 proc. dzieci w wieku 3-5 lat chodzi do przedszkola w Czechach

3 mld zł: tyle kosztowałoby upowszechnienie w Polsce edukacji przedszkolnej