Posłowie domagają się zmiany tych absurdalnych ich zdaniem przepisów. "Zamierzamy doprowadzić do zwołania, w nadzwyczajnym trybie, posiedzenia sejmowej komisji ds. edukacji w tej sprawie" - mówi Sławomir Kłosowski z PiS, były wiceminister edukacji.
Temat bulwersuje także polityków Platformy Obywatelskiej. "Działania MEN to uderzenie nie tylko w organizatorów konkursów przedmiotowych, ale przede wszystkim najambitniejszą i najzdolniejszą młodzież" - mówi jeden z polityków Platformy.
Sami organizatorzy olimpiad w liście skierowanym do premiera, przekonują że takie działania doprowadzą do końca olimpiad przedmiotowych. Do tej pory ich organizacja była zlecana towarzystwom naukowym, bądź uczelniom wyższym. Prace nad olimpiadą często rozpoczynały się nawet na ponad rok przed terminem rozpoczęcia. Teraz ten czas został mocno okrojony ponieważ organizatorzy najpierw muszą wygrać ogłaszane przez MEN konkursy. Np. ogłoszenie o konkursie na realizację ogólnopolskich olimpiad z języka białoruskiego, języka francuskiego i języka niemieckiego w roku szkolnym 2009/2010, MEN ogłosił 21 października 2009 r..
Jest jednak szansa, że coś się zmieni. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pod presją komitetów organizujących olimpiady MEN jest w stanie pójść na pewne ustępstwa. raz wygrany konkurs miałby gwarantować organizację konkursu przez dwa lub trzy kolejne lata. Pozostaje jednak problem, skąd wziąć brakujące pieniądze. W tym roku wiele olimpiad odbyło się tylko dzięki pomocy prywatnych sponsorów. "Resort dysponuje potężnymi środkami na realizację programu "Radosna szkoła". Tylko w tym roku MEN chce wydać na ten cel 150 mln zł.. Skoro nie można zmienić już budżetu zróbmy pewne przesunięcia" - sugeruje Kłosowski.