Zarząd Polskiego Radia i związkowcy z "Trójki" usiądą do rozmów w najbliższy wtorek. Czy zakończą one trwający od kilku tygodni konflikt? Dziennikarze domagają się odwołania dyrektora Jacka Sobali. Żądają też przywrócenia do pracy zawieszonego przez Sobalę szefa związku Jerzego Sosnowskiego oraz Magdaleny Jethon, byłej dyrektor "Trójki". Jeżeli rozmowy nie przyniosą rezultatu, zapowiadają strajk.

Reklama

Anna Nalewajk: Kiedy zaczynacie strajk?
Jerzy Sosnowski*: Nie wcześniej niż za sześć tygodni. Działamy zgodnie z prawem, czego zresztą oczekujemy też w stosunku do nas. Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych mówi, że do legalnego strajku może dojść w przypadku wyczerpania kolejnych kroków: sformułowania postulatów (co się właśnie stało), rozmów z pracodawcą, w razie ich niepowodzenia - rozmów z udziałem mediatora z zewnątrz. Jeżeli i to nie pomoże, wtedy przeprowadza się referendum w zespole i przy zgodzie większości przychodzi pora na strajk. Nie należy się więc spodziewać, że jutro coś zacznie się dziać na antenie. Poza tym strajk nie jest marzeniem zespołu "Trójki", naprawdę. Wolelibyśmy, aby do porozumienia z zarządem doszło wcześniej.

Czy zespół jest na tyle zdeterminowany, aby strajkować?
W związku jest 96 osób, a lista nie została jeszcze zamknięta. Mamy wyraźną większość. W czasie walnego zebrania na pytanie, czy w przyszłości jesteśmy gotowi na strajk, sala odpowiedziała, że tak.

To prawda, że dyrektor "Trójki" Jacek Sobala na wieść o groźbie protestu zaczął straszyć pracowników dyscyplinarkami?
Po wtorkowej publikacji w Dzienniku Gazecie Prawnej dyrektor wezwał do siebie kierowników redakcji. Zapowiedział, że wszystkie działania, które miałyby angażować antenę w protest, będą skutkowały zwolnieniami na mocy art. 52 kodeksu pracy. Ale kodeks nie odbiera prawa do strajku pracownikom radia. Wiadomo, że jeśli zastrajkujemy, to antena zostanie zaangażowana w ten protest. Ja nawet współczuję dyrektorowi Sobali. Ale sposób, w jaki traktuje zespół w ostatnich tygodniach, spowodował, że pierwszym postulatem na naszej liście jest żądanie jego odwołania. Teraz naszym jedynym partnerem do rozmów jest zarząd.

Reklama

czytaj dalej



Z tego warunku nie zrezygnujecie?
Powiem tak: kolejność postulatów nie jest przypadkowa. Poczekajmy na rozpoczęcie rozmów z mówieniem o granicach kompromisu.

Reklama

Co jeżeli zarząd uzna, że buntowników z pokładu trzeba się pozbyć?
Zdemolowanie kultowej stacji zapisałoby się wtedy w annałach radiofonii polskiej.

Słuchacze zrozumieją wasz protest?
Wszystko, co robimy, robimy dla nich. To oni piszą na forach, że widzą zmianę. Doceniali to, że zachowywaliśmy się profesjonalnie i na antenie nie można było dostrzec konfliktu, ale że teraz przyszedł moment. by powiedzieć "nie". Mam nadzieję, że jeżeli doszłoby do strajku, słuchacze to zrozumieją.

Jak mogą protestować dziennikarze?
Cisza na antenie jest wariantem najradykalniejszym. Są też inne.

*Jerzy Sosnowski, przewodniczący Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III Polskiego Radia