Przed radiową "Trójką" zebrało się ponad 30 osób z transparentami "Trójka - łapy precz, dotyczy polityków" oraz "Jackowi Sobali już dziękujemy".

"Jesteśmy grupą skupioną wokół forum Trójki, uważamy, że politycy niszczą to radio" - powiedział PAP Jacek Tomczyk, który przedstawił się jako jeden z animatorów sobotniej akcji. "Ramówka jest zmieniana na ich korzyść, a nie słuchaczy, którzy płacą abonament" - dodał.

Reklama

Chodzi o to, że - zdaniem protestujących - pod rządami Sobali skracane są programy autorskie np. program prowadzony przez Artura Orzecha, a wprowadzane są programy publicystyczne jak "Trójka po trzeciej". Wskazują ponadto, że pomimo zapowiadanej restrukturyzacji, radio zatrudniło nowych publicystów.

Sobala został szefem "Trójki" pod koniec grudnia ub.r.; zastąpił Magdalenę Jethon. Przeciwko tej decyzji zarządu PR protestowali dziennikarze Trójki, jej byli pracownicy, a także warszawski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Powrotu Jethon na stanowisko domaga się minister skarbu Aleksander Grad.

Pracownicy "Trójki" zawiązali w tym czasie związek zawodowy, który domaga się także anulowania decyzji programowych i personalnych, podjętych przez Sobalę w lutym 2010 roku. Związek prosi o przedstawienie w najbliższym czasie pracownikom Polskiego Radia kompletnej informacji na temat planowanej restrukturyzacji radia.

Według zarządu Polskiego Radia koszt restrukturyzacji ma wynosić ok. 5 mln zł, na co złożą się przede wszystkim odprawy dla zwalnianych pracowników. Ostateczna wielkość zwolnień nie jest jeszcze znana; radio zakłada, że ze spółki będzie musiało odejść od 300 do 500 osób. Największe zwolnienia mają dotknąć administrację i służby techniczne - do 40 proc. obecnego zatrudnienia; najmniejsze zespoły dziennikarskie - od 10 do 20 proc.

"Cieszę się ze słuchalności, jaką ma Trójka" - skomentował zajście w rozmowie z PAP Jacek Sobala. Powiedział, że ze względu na dobro toczących się rozmów ze związkami zawodowymi, do czasu ich zakończenia wstrzyma się z dalszymi komentarzami.

Reklama

czytaj dalej



Protestujący rozmawiali w sobotę z politykami (gośćmi porannego programu w "Trójce"), a także przedstawicielami pracowników radia. Sobala, któremu chcieli wręczyć symboliczne wypowiedzenie, nie spotkał się z nimi.

Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że w mediach publicznych zawiązała się skuteczna koalicja PiS-SLD, a wprowadzone przez nią zmiany doprowadziły m.in. do protestu słuchaczy "Trójki".

"Nie ma takiej koalicji w mediach publicznych" - powiedział z kolei PAP Krzysztof Putra (PiS). "Natomiast faktem jest, że PiS i SLD poparły weto prezydenta w sprawie ustawy medialnej. Dzięki temu istnieją media, ale jest problem finansowy" - dodał.

Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak zaznaczył, że przygotowywana przez PO ustawa medialna (która ostatecznie nie weszła w życie) "zmierzała do zniszczenia mediów publicznych". "Jeżeli pan minister Graś wróci do stołu, do czego zapraszam, żeby porozmawiać o tym jak ożywić media publiczne, to myślę, że się dogadamy. A później rzeczywiście zostawmy to profesjonalistom - dziennikarzom" - dodał Stasiak.

Szef prezydenckiej kampanii przekonywał, że do polityków należy przyjęcie regulacji ustawowej, która da stabilne podstawy funkcjonowania mediom i zapewni "jakiś zakres niezależności, taki który zostanie wypracowany w konsensusie".

Z kolei Jarosław Kalinowski (PSL) ubolewał, że przygotowywana przez koalicję ustawa medialna nie weszła w życie. W jego ocenie "w parlamencie brakowało woli porozumienia", także po stronie koalicjanta - PO (koalicja PO-PSL nie porozumiała się z klubem Lewicy w sprawie odrzucenia weta prezydenta do ustawy medialnej - PAP). Przekonywał, że gdyby ta ustawa weszła w życie, "nie byłoby dziś protestu przed +Trójką+ i media nie miałyby problemów z podstawowymi kwestiami dotyczącymi finansowania".

"Źle się dzieje w mediach publicznych" - przyznał europoseł SLD Wojciech Olejniczak. "Potrzebna jest tutaj korekta, oczekuję na pełne działanie środowisk twórczych, które przygotowują projekt ustawy i Sejm powinien jak najszybciej się nim zająć. Nie ma co dolewać oliwy do ognia i tak już jest gorąco" - powiedział PAP Olejniczak.

W listopadzie ubiegłego roku minister kultury Bogdan Zdrojewski zapewnił, że rząd nie planuje już własnego projektu ustawy medialnej i czeka na projekt, który przygotowują twórcy. Nad projektem pracuje Komitet Obywatelski Mediów Publicznych.