Minister Ewa Kopacz wzięła udział w specjalnym posiedzeniu organizacji w Paryżu, którego celem jest ukrócenie wpływu koncernów na decyzje WHO. W czerwcu Rada ma przyjąć raport, który da rządom krajów europejskich wytyczne, jak zabezpieczyć się przed naciskami producentów leków.
Minister tłumaczyła wczoraj, dlaczego nie zdecydowała się na kupno szczepionek. Podkreśliła, że nie tylko nie miały one ukończonych badań klinicznych, ale sami producenci nie byli w stanie określić sposobu dawkowania. Na dodatek lek przeciwko wirusowi A/H1N1 był trzykrotnie droższy niż produkowane w tej samej technologii szczepionki przeciw grypie sezonowej.
– Minister Kopacz podjęła ryzyko, ale rozsądne – mówi DGP jeden z uczestników obrad, prof. Marc Gentilini, były szef Francuskiego Czerwonego Krzyża. I daje przykład Francji, która zamówiła 94 mln szczepionek za 860 mln euro. Teraz zalegają one w magazynach.
W opinii Gentiliniego reforma WHO musi być radykalna, by sytuacja już się nie powtórzyła. Podkreśla on, że dziś Światową Organizację Zdrowia tworzą lekarze kontaktujący się z koncernami farmaceutycznymi. – Tę strukturę trzeba otworzyć na specjalistów, którzy rzeczywiście praktykują, na prawdziwych lekarzy – uważa Gentilini.