"Do krakowskiej prokuratury trafiło zawiadomienie wójta gminy Bochnia w tej sprawie. Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające" - powiedziała PAP w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.

Zawiadomienie wójta dotyczy "spowodowania zdarzenia zagrażającego życiu, zdrowiu lub mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać zalania" i dotyczy osób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji o zrzutach wody ze zbiornika retencyjnego na Rabie w Dobczycach oraz przez osoby odpowiedzialne za ostrzeganie powodziowe.

Reklama

Jak podano w zawiadomieniu, w nocy z niedzieli na poniedziałek z 16 na 17 maja w wyniku dużego zrzutu wody zalaniu uległy tereny w Siedlcu, Stanisławicach, Cikowicach, Damienicach i Proszówkach. W zawiadomieniu podniesiono także "brak wyprzedzającej informacji o zrzucie wody".

Zawiadomienie takie wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy złożył w poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Bochni. Zostało ono przekazane według właściwości do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W toku postępowania sprawdzającego prokuratura przeanalizuje m.in. informacje medialne oraz wypowiedzi różnych osób. Zwróci się także o materiały z postępowania wdrożonego w tej sprawie w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim.

"Jest bardzo dużo wątpliwości w tej sprawie. Dlatego wystąpiłem do prokuratury o zbadanie dwóch kwestii: po pierwsze, zasadności spustów wody w takiej ilości, które spowodowały, że Raba wyszła z koryta oraz po drugie, kwestii systemu informowania o zrzutach wody, bo straty byłyby mniejsze, gdybyśmy o nich wiedzieli" - powiedział PAP w poniedziałek wójt Lysy. Dodał, że władze gminy mają też wątpliwości, czy zbiornik dobczycki był dobrze przygotowany na przyjęcie wody powodziowej.

W zeszłym tygodniu zalaną miejscowość Proszówki w powiecie bocheńskim odwiedził premier Donald Tusk. Podczas spotkania z mieszkańcami zapowiedział, że sprawdzi dlaczego, jeśli ze zbiornika w Dobczycach spuszczono wodę, nie poinformowano wystarczająco wcześniej mieszkańców miejscowości leżących poniżej zapory.

czytaj dalej >>>

Reklama



Według samorządu, w wyniku powodzi na terenie gminy wstępne straty w mieniu komunalnym i prywatnym wyniosły około 30 mln zł. Zalanych i podtopionych zostało około 1,5 tys. gospodarstw.

Według Regionalnego Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie podtopienie miejscowości w gminie Bochnia m.in. Proszówek i Cikowic nie miało związku ze zwiększonymi zrzutami wody ze zbiornika Dobczyckiego.

"Główną przyczyną powodzi w Proszówkach i Cikowicach była fala z Krzyworzeki i Stradomki" - mówił w środę dziennikarzom dyrektor RZGW w Krakowie Jerzy Grela.

Jak poinformował, w zlewniach Stradomki i Krzyworzeki, które wpadają do Raby poniżej zbiornika, ale przed podtopionymi miejscowościami, nastąpiły ulewne deszcze. Wodowskaz na Stradomce w najgorszym momencie o godz. 2 w nocy z 16 na 17 maja pokazał przepływ 450 m sześc. na sekundę.

Grela dodał, że woda zrzucana ze zbiornika dociera do Proszówek ok. 9 godzin później. Według dyrektora RZGW, gdyby dokonano "złych operacji" sytuacja w miejscowościach leżących poniżej zbiornika byłaby dużo gorsza. "Wszystkie decyzje podjęte co do zrzutów wody z Dobczyc były właściwe i podjęte na czas" - podkreślił Grela.

W najbardziej krytycznym momencie w nocy z 16 na 17 maja zbiornik Dobczycki był tak wypełniony wodą, że do jego korony brakowało ok. 60 cm. Do zbiornika dopływało 1150 m sześc. na sekundę, a momentami nawet ok. 1,4 tys. m sześc.

czytaj dalej >>>



Zrzut wody ze zbiornika zwiększano sukcesywnie od godz. 11.00 w niedzielę. Początkowo było to 100 m sześc./s, a w niedzielę wieczorem 300 m szesc./s. W krytycznym momencie zdecydowano o zrzucaniu poniżej zbiornika 500 m sześc. wody na sekundę, a o godzinie 7.30 w poniedziałek - 600 m sześc. na sekundę.

"Zwiększone zrzuty wody ze zbiornika dotarły do Bochni i Proszówek po południu, gdy fale kulminacyjne ze Stradomki i Krzyworzeki opuściły już te miejscowości" - podkreślił Grela. Jak dodał, zrzuty wody z Dobczyc mogły podtrzymać efekt fali kulminacyjnej w podtopionych miejscowościach, ale na pewno nie spowodowały zwiększenia obszaru zalania.

Dyrektor RZGW zaznaczył, że mimo prognoz o wysokich opadach nie można było wcześniej rozpocząć zrzucania wody ze zbiornika Dobczyckiego, bo nie jest on wyłącznie zbiornikiem przeciwpowodziowym, ale pełni funkcje rezerwy wody pitnej dla Krakowa.

Grela tłumaczył też, że RZGW ma obowiązek powiadomienia o planowanych zrzutach wody Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego i to uczyniono. Inż. Edward Materek, który w nocy z 16/17 maja pełnił dyżur w Dobczycach zapewnił, że w nocy poinformował o zwiększonych zrzutach wody sztab kryzysowy w Bochni, rozmawiał też z burmistrzem oraz starostą bocheńskim.