Spółdzielnia płaci, więc wymaga (łagodności)

- Jeśli lustrator będzie zbyt dociekliwy i wykaże w swoim raporcie nieprawidłowości, to następnym razem nie wezmą go na kontrolę i nie zarobi - alarmowali nas czytelnicy po publikacji tekstu o warszawskiej spółdzielni Przy Metrze (na jej konta wszedł komornik. DGP 20.04.2010 r.).

Reklama

Była szefowa rady nadzorczej jednej z wrocławskich spółdzielni chciała podpowiedzieć kontrolerowi, że zarząd wyprowadza pieniądze przez podstawioną spółkę. - Powiedział mi, że on wie lepiej i dalej pił kawę z prezesem - mówi rozżalona.

Wprost zetknęli się z tym problem także przedstawiciele tzw. grupy inicjatywnej, którzy spierają się ze spółdzielnią Przy Metrze.

- Nam rosły koszty, a lustrator w swoim raporcie nawet nie zauważył półrocznego już wtedy opóźnienia budowy przy Belgradzkiej i nieprawidłowych rozliczeń - mówią „DGP” przedstawiciele grupy.

Reklama

Jak wygląda obecny system kontroli?

Kontrolą w spółdzielniach zajmują się osoby, które otrzymały uprawnienia od Krajowej Rady Spółdzielczej, opłacanej ze składek spółdzielni mieszkaniowych. W Polsce jest ok. 3,5 tysiąca spółdzielni mieszkaniowych. Połowa, a może nawet tylko jedna trzecia z nich, zrzeszona jest w utrzymywanych również ze składek spółdzielni tzw. związkach rewizyjnych. Obecnie jest ich 16, przy czym dwa mają charakter krajowy, a pozostałe są regionalne.

Reklama

Z prawa spółdzielczego wynika, że każda spółdzielnia powinna poddać się lustracji przynajmniej raz na trzy lata. Ale jeśli buduje nowe mieszkania (czyli inwestuje i rozlicza koszty budowy) albo jest w likwidacji to nawet co rok. Są to kontrole obowiązkowe.

Jeśli spółdzielnia chce się poddać lustracji, zwraca się do związku rewizyjnego, do którego należy, a ten wybiera lustratora. Jeśli spółdzielnia do związku nie należy, zwraca się o lustrację wprost do Krajowej Rady Spółdzielczej. Zawsze za lustrację płaci spółdzielnia.

czytaj dalej >>>



Jak działa związek rewizyjny?

Związek rewizyjny utrzymuje się z niewielkich składek ze spółdzielni. Dodatkowo spółdzielnia płaci związkowi za każdą lustrację, a ten rozlicza się z lustratorem.

- Każdy związek sam sobie ustala stawkę. U nas jest to 206 zł za tzw. lustratorodzień, z czego ok. 60 proc, czyli ponad 100 zł, idzie na opłacenie lustratora - wyjaśnia Jan Sułowski, prezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych (to w nim zrzeszona jest m.in. spółdzielnia Przy Metrze).

Prezes Sułowski zgadza się z opinią, że obecny system "może rodzić podejrzenia o stronniczość".Przed 1990 r. wszystkie spółdzielnie musiały należeć do centralnego związku. Spółdzielnie płaciły stałe składki, z których finansowano także lustracje.

Luki w systemie

Nasi czytelnicy, ale także przedstawiciele związków rewizyjnych zwrócili nam uwagę na inne luki w systemie kontroli spółdzielni.

Lustratorem można zostać po krótkim kursie, a odpowiedzialność za swoją pracę jest symboliczna.Lustrację może być przeprowadzona na żądanie: rady nadzorczej, walnego zgromadzenia lub 1/5 członków spółdzielni.

Ale w praktyce doprowadzenie do takiej lustracji nawet w przypadku podejrzeń poważnych nadużyć jest trudne. Rada nadzorcza rzadko wnioskuje o lustrację, bo jest zaprzyjaźniona z zarządem. Walne zgromadzenie nie jest zwoływane, bo zarządowi i radzie nadzorczej zależy na zachowaniu stanowisk, a walne mogłoby ich odwołać. Zebranie podpisów od 1/5 członków spółdzielni graniczyłoby z cudem.

Jeśli spółdzielnia zaczyna mieć jakiekolwiek kłopoty, albo jej członkowie podejrzewają, że dochodzi w niej do korupcji czy innych nadużyć, zainteresowanym pozostaje jedna droga - apelować do ministra infrastruktury, by zlecił lustrację. Oczywiście odbędzie się ona również na koszt spółdzielni.

Lustratorzy pracują na umowę zlecenie. - To błąd w ustawie. Uważam, że to powinna być praca etatowa, a spółdzielnie powinny wnosić stałe opłaty lustracyjne - uważa Ryszard Jajszczyk, dyrektor Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP (zrzesza ok. 600 spółdzielni).

Czy politycy zmienią system kontroli spółdzielni? Na razie jest to wątpliwe. W Sejmie leży projekt nowelizacji Prawa spółdzielczego, ale jest autorstwa PiS i dostał negatywną opinię od rządu.