Zdaniem prokuratury, to było świadome, cyniczne działanie. W dniu katastrofy Marek Z. - kierownik działu wentylacji w kopalni - wiedział, że kopalniana aparatura zanotowała przekroczenia stężeniu metanu, mimo to nie wycofał załogi na powierzchnię. Prawdopodobnie nie chciał dopuścić do opóźnienia zakończenia prac w zamkniętym chodniku.

Podobne nieprawidłowości - według prokuratury - były w tej kopalni na porządku dziennym. Marek Z., mimo że odpowiadał za zwalczanie wszelkich zagrożeń w "Halembie", stale tolerował wyłączanie i oszukiwanie przez górników wskaźników metanu alarmujących o przekroczeniu dopuszczalnych norm metanu w chodnikach. A to właśnie wybuch metanu i pyłu węglowego zabił górników pracujących w "Halembie".

Marek Z. w areszcie siedzi już od maja. Wcześniej prokuratura stawiała mu mniej poważne zarzuty. Teraz je uzupełniła.

"Jest teraz podejrzany o sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach, w wyniku czego 23 osoby poniosły śmierć" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński.

W całym śledztwie gliwicka prokuratura przedstawiła zarzuty już 16 osobom. Lista podejrzanych nie jest jeszcze zamknięta. Wcześniej prokuratura zapowiadała, że chce zakończyć postępowanie przed końcem tego roku.

21 listopada 2006 r. w zamkniętym chodniku kopalni "Halemba" na poziomie 1030 m, w którym wynajęci robotnicy rozbierali instalacje zabezpieczające, wybuchł pył węglowy, zabijając pracujących w tym miejscu mężczyzn.