"To nie jest grzech, bo teologia mówi o poszanowaniu ciała ludzkiego i o tym, że po śmierci ciało powinno być złożone do grobu. Ale są też względy praktyczne i dlatego Kościół nie sprzeciwia się kremacji, pod warunkiem, że nie jest ona przejawem nienawiści do religii" - tłumaczy "Faktowi" ksiądz prałat Tomasz Król, duszpasterz pracowników branży pogrzebowej.
Dlatego przed spopieleniem ciała zwłoki powinny zostać złożone do grobu - czyli pochowane, po żałobnej liturgii z udziałem księdza, w zamkniętej trumnie z miękkiego drewna albo z tektury. Dopiero potem może być przeprowadzona kremacja. Trumna na specjalnym wózku wjeżdża do pieca, w którym temperatura przekracza 1,5 tys. stopni. Spopielenie ciał trwa od 1,5 do 2 godzin.
Zmarły nie może mieć przy sobie metalowych przedmiotów, bo te mogłyby spowodować awarię pieca. "U nas krewni patrzą tylko na sam moment wjazdu trumny do pieca, przez specjalną szybę. Potem jest czas na skupienie, wspominanie zmarłego w pokoju pożegnań, modlitwę" - tłumaczy Witold Skrzydlewski, dyrektor łódzkiego krematorium.
"Potem można poprosić księdza, żeby towarzyszył nam w chowaniu urny do grobu" - dodaje ks. prałat Tomasz Król.
Wiele osób decyduje się na spopielenie ciał ze względu na koszty. Cała ceremonia z dzierżawą miejsca na urnę zamknie się w granicach ok. 4,5 tys. zł. Koszt kremacji w Łodzi to 1500 zł. "700 zł kosztuje spopielenie, 300 zł trumna, 300 zł urna, a 200 zł to koszty transportu ciała" - wyjaśnia "Faktowi" Witold Skrzydlewski. Nisza w Krakowie z miejscem na sześć urn, dzierżawiona na 30 lat to koszt 3 tys. zł. A tradycyjny pogrzeb i nagrobek kosztują dużo więcej - od 5 do 8 tys. zł.