"Najpóźniej za trzy miesiące resort nauki i szkolnictwa wyższego przedstawi założenia reformy systemu finansowania studiów i uczelni" - zapowiada Barbara Kudrycka. Ale rąbka tajemnicy uchyla już teraz.

Reklama

Wszystkie studia miałyby być płatne. Nie byłoby już podziału na dziennych studentów uczelni publicznych, którzy studiują bezpłatnie, i całą resztę płacącą czasem bardzo słono za możliwość nauki. Jednak państwo oferowałoby finansowe wsparcie dla studentów. Jedynym warunkiem uzyskania kredytu na studia byłoby uzyskanie indeksu.

O reformę systemu finansowania studiów i uczelni od lat apelują rektorzy i państwowych, i prywatnych uczelni. "Polsce potrzebny jest system, który nie będzie wybiórczo promował części studentów i uczelni. Sytuacja, gdy trzy czwarte studentów płaci za naukę, a pozostali nie, jest niesprawiedliwa" - uważa prof. Tomasz Borecki, rektor warszawskiej SGGW i wiceszef Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Wtóruje mu rektor nowosądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu. "Ten system jest niesprawiedliwy społecznie" - mówi prof. Krzysztof Pawłowski. "Pomoc państwa zamiast do naprawdę potrzebujących trafia przede wszystkim do dzieci zamożniejszych i wykształconych rodziców, którzy latami inwestowali w edukację swoich dzieci i w ten sposób zapewnili im wstęp na bezpłatne dzienne studia w renomowanych uniwersytetach" - podkreśla.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2006 roku, w Polsce są blisko dwa miliony studentów. Ponad 1,25 miliona z nich studiuje w szkołach niepublicznych albo na kierunkach zaocznych i wieczorowych. Jedynie około 750 tysięcy osób uczy się na dziennych studiach na publicznych uczelniach, w stu procentach opłacanych przez państwo.