Ilu policjantów nie przyjdzie dziś na służbę? To będzie można zweryfikować dopiero po dzisiejszym dniu. Możemy mieć kłopoty z wezwaniem patrolu do stłuczki, włamania, bójki w pubie. W całym kraju mogą też być sparaliżowane sądy, jeśli nie będzie komu doprowadzić do nich aresztantów.

Reklama

Co to może oznaczać dla nas? W Szczecinie na przykład zwykle na jednej zmianie są cztery załogi policjantów drogówki. W przypadku stłuczki na ich przyjazd czeka się od 15 do 20 minut. W Warszawie ponad godzinę. Jeśli w Szczecinie zostaną tylko dwie załogi drogówki, czas wydłuży się co najmniej dwukrotnie. "Biorę jutro wolne na żądanie" - deklaruje policjant z tamtejszej drogówki. Jego kolega: "Idę oddać krew".

Na pokazanie swojego niezadowolenia policjanci umawiają się już od kilku tygodni - głównie na swoim branżowym forum. Ponieważ nie mogą strajkować tak, jak np. pielęgniarki czy lekarze, postanowili wykorzystać inne możliwości: masowo oddawać w umówionym dniu krew, brać wolne na żądanie czy iść na chorobowe.

Czy rzeczywiście czeka nas paraliż i anarchia? "Nie jesteśmy w stanie oszacować, ilu policjantów weźmie udział w proteście. Od rana komendanci wojewódzcy będą na bieżąco monitorować sytuację i podejmować decyzje" - mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego.

Jako pierwsi protest zaczęli funkcjonariusze z oddziału prewencji policji w Łodzi. Wczoraj nie było w pracy 158 spośród 350 tam zatrudnionych. Wszyscy przynieśli kilkudniowe L-4. Magdalena Zielińska, rzeczniczka łódzkiej KWP, zapewnia jednak, że nieobecność blisko połowy policjantów z OPP nie wpłynęła na pogorszenie bezpieczeństwa. Wiceminister MSWiA Adam Rapacki zapowiedział wczoraj, że sprawdzi tę "epidemię". Uważa, że nie byłoby takiej sytuacji, gdyby funkcjonariusze tak jak cywile dostawali na chorobowym 80 proc. wynagrodzenia, a nie 100 proc., jak to jest obecnie.

O co chodzi policjantom? Uważają, że przyznane im niedawno podwyżki zostały niesprawiedliwie podzielone. Średnio każdy funkcjonariusz miał dostać 520 zł więcej. Po podwyżce policjant po szkoleniu podstawowym zarabia teraz 2200 zł brutto. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Komenda Główna Policji jednym głosem mówią jednak, że taką formę podwyżki zaakceptowały związki zawodowe.

"To minister podpisał rozporządzenie, nie my" - ucina Antoni Duda, przewodniczący NSZZ Policjantów. Podkreśla jednocześnie, że choć związkowcy rozumieją protest "niektórych grup policjantów”, to oficjalnie się od niego odcinają.

Reklama

Obejmujący dziś stanowisko nowy komendant główny Andrzej Matejuk spotkał się wczoraj ze swoimi zastępcami, aby rozmawiać o sytuacji w policji. A jego rzecznik Mariusz Sokołowski apeluje: "To nie jest zwykła praca, tylko służba na rzecz społeczeństwa. Policjant nie powinien protestować w taki sposób. Wierzę, że większość to zrozumie i przyjdzie dziś do pracy" - kwituje.

W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Dolniak (PO), wiceprzewodniczący sejmowej komisji bezpieczeństwa. "Tym, którzy pełnią służbę, nie przystoi taka forma protestu" - podkreśla.