Inne / Michael Stonecypher, 30 SCS

Alarm dla Polski

"Dzisiaj otrzymaliśmy ostrzeżenie o możliwości uderzenia amerykańskiego satelity w terytorium Polski" - potwierdza "Newsweekowi" szef MON Bogdan Klich. Generał Polko tłumaczy jednak, że satelita powinien spalić się w atmosferze ziemskiej. Wtedy do powierzchni naszej planety dotarłyby tylko niewielkie szczątki.

"Podjąłem decyzję o postawieniu w stan gotowości sztabu kryzysowego. Jesteśmy w stałym kontakcie z Amerykanami" - mówi minister Klich. Jednak uspokaja, że prawdopodobieństwo uderzenia satelity w Polskę jest znikome.

Reklama

"Sami Amerykanie nie umieją przewidzieć, jaka będzie trajektoria lotu satelity za parę dni" - mówi Klich. Pewność gdzie spadnie kosmiczny złom USA będzie miało dopiero na 24 godziny przed zestrzeleniem go. A to stanie się według Klicha niedługo - za kilka dni.

Katastrofa nadejdzie z kosmosu

Uszkodzony satelita szpiegowski oznaczony numerem USA193 należy do największych i najcięższych wystrzeliwanych przez Stany Zjednoczone. Pierwsze informacje o tym, że wymknął się spod kontroli, pojawiły się pod koniec stycznia. Wtedy Amerykanie ostrzegali, że jest prawie pewne, że uderzy w ziemię. A jak przekonują niektórzy specjaliści, może zdarzyć się i tak, że dotrze do Ziemi w jednym dużym kawałku. A to byłaby katastrofa.

Reklama

Nie chodzi tylko skutki uderzenia. W zbiornikach ważacej około dwóch ton satelity jest około pół tony trującej hydrazyny, związku używanego jako paliwo rakietowe. Uwolniona, mogłaby wyrządzić niewyobrażalne szkody. Niekontrolowany powrót aparatu na Ziemię grozi silną eksplozją.

Amerykanie uderzą rakietą

Dlatego USA chcą zniszczyć satelitę jeszcze w kosmosie. Decyzję o zestrzeleniu podjął wczoraj prezydent Bush. Decyzję podjęto, by zredukować zagrożenie dla ludzi. Rakiety ma wystrzelić okręt wojenny. Amerykanie informują, że na pewno akcja odbędzie się po powrocie promu Atlantis 20 lutego.