Inne

Polscy uczniowie, ale także ich rodzice mają pełną świadomość, jak wielka jest stawka tego wyścigu. Większość gimnazjalistów od wielu miesięcy przygotowywała się do egzaminu. Rodzice opłacali im korepetycje z wielu przedmiotów, wysyłali na dodatkowe zajęcia i pilnowali, by dzieci godzinami rozwiązywały testy z poprzednich lat. 15-letnia Atalia Sosnowska z prywatnego gimnazjum Lauder-Morasha w Warszawie bardzo pilnie przygotowywała się do testu.

Reklama

"Już po próbnym egzaminie wiedziałam, z jakimi zagadnieniami mam największy problem, dlatego przejrzałam podręczniki, by sobie przypomnieć trudniejsze zagadnienia. Rozwiązałam też kilka testów, przede wszystkim z części matematyczno-przyrodniczej, bo ta jest trudniejsza" - opowiada 15-latka. Dodaje, że bardzo zależy jej, by dostać się do dobrego liceum.

Co powinien umieć polski gimnazjalista, aby zdać test? Część humanistyczna wymaga od niego przede wszystkim umiejętności czytania ze zrozumieniem i samodzielnego myślenia na temat przeczytanego tekstu. Są też zadania sprawdzające umiejętność samodzielnego łączenia faktów i logicznego myślenia. W ubiegłym roku zdający egzamin musieli m.in. opowiedzieć na podchwytliwe pytanie, jakie style architektoniczne wpłynęły na ostateczny kształt parku Łazienkowskiego w Warszawie.

Reklama

Jak podkreślają eksperci, polscy uczniowie wypadają zaskakująco dobrze na tle innych państw. Z raportu PISA, który porównuje umiejętności młodzieży z 57 krajów świata, wynika, że w czytaniu i rozumowaniu oraz naukach humanistycznych nasze 15-latki zajęły wysoką 9. pozycję w rankingu. Trochę gorzej było z wiedzą przyrodniczą i matematyką - tu zajęliśmy odpowiednio 23. i 25. miejsce. To oznacza, że czytamy lepiej m.in. od Francuzów, Niemców, Brytyjczyków, Amerykanów, Niemców czy Szwedów. A w naukach przyrodniczych wyprzedzamy m.in. Francuzów czy Duńczyków.

Czy jednak cena, którą za takie wyniki płacą polscy uczniowie, nie jest zbyt wysoka? Część psychologów alarmuje, że polskie nastolatki są zbytnio przeciążone nauką. Zdaniem socjologa młodzieży Jacka Kurzępy te obawy są przesadzone. "Z perspektywy czasu okazuje się, że umiejętność walki i podejmowania decyzji, a do tego sprowadzają się kolejne testy, ma na dzieci dobroczynny skutek" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM.

p

Reklama

Pamiętnik gimnazjalistki

Środa, 6 dni do egzaminu gimnazjalnego
Zaraz po szkole poszłam na korepetycje, czy może raczej rodzaj zajęć przygotowawczych do egzaminu gimnazjalnego. Muszę zapamiętać: ciężar to nie to samo co masa. I jeszcze to: 1 kilometr = 10 m do potęgi trzeciej. Na zajęciach wyrównawczych była też moja koleżanka harcerka, która zaraz potem pobiegła na zbiórkę. Ja nie mogłabym należeć do harcerstwa, to zabiera zbyt dużo czasu. A przecież muszę zakuwać do egzaminu. Muszę.

Czwartek, 5 dni
W szkole jest nad wyraz spokojnie, mam wrażenie, że wszystkich bardziej obchodzi teraz zbliżający się wielkimi krokami egzamin kończący niż jakiekolwiek niepotrzebne dyskusje z nauczycielami. Nawet najgorsze nieuki w klasie mają codziennie korki i rozwiązują testy próbne z ostatnich lat. Każdy wie, że musi poćwiczyć, żeby dobrze napisać w przyszły wtorek test. Z każdej strony słyszymy, jak ważny jest ten egzamin.

Piątek, 4 dni
Wróciłam wcześniej do domu, bo nie mieliśmy ostatnich lekcji. Przyszła do mnie koleżanka i rozmawiałyśmy o tym, które liceum wybrać. Ja zastanawiam się nad pójściem do prestiżowego warszawskiego liceum im. Narcyzy Żmichowskiej, ona jeszcze nie podjęła decyzji. Trochę mnie dobija to, że w wieku 15 lat muszę decydować, kim mniej więcej zostanę w przyszłości. A podstawówkowe żarty typu "będę miała bogatego męża, który będzie na mnie zarabiał” bardziej przerażają, niż śmieszą.

Sobota, 3 dni
Byłyśmy z dziewczynami na dniu otwartym w liceum im. Jana Kochanowskiego. Atmosfera bardzo miła, ale przeraża mnie liczba uczniów (nie wiem, ilu ich jest dokładnie, ale widziałam szafkę na ubranie z numerem 700!). No i nadal nie wiem, czy zdecydować się na zdawanie do klasy o profilu kulturalnym, czy może raczej do biologiczno-chemicznej. Po południu pouczyłam się matmy i poszłam na zlot fanów Placebo. Niestety, nie wpuszczono mnie, bo nie mam jeszcze skończonych 18 lat.

Niedziela, 2 dni
Rano poszłam na warsztaty rysunku, a po powrocie do domu pouczyłam się trochę wzorów matematycznych. A potem jeszcze raz przejrzałam w myślach wszystkie szkoły średnie, które rozważam. Ostatecznie odrzuciłam liceum im. Frycza Modrzewskiego, bo za mało w nim klas z rozszerzonym językiem francuskim. Słyszałam, że jeśli się nie wybierze klasy o właściwym profilu jeszcze w liceum, to potem nie można zdawać na niektóre kierunki studiów. A ja nie wiem jeszcze, co chcę robić w życiu. Wiem tylko, że muszę się starać już teraz dostać do jak najlepszej szkoły średniej.

Poniedziałek, ostatni dzień przed egzaminem
Cały czas ostro zakuwam, a w przerwach zastanawiam się, czy pójść do klasy humanistycznej czy może raczej biologiczno-chemicznej. Z jednej strony kierunki humanistyczne bardziej mnie ciekawią, ale z drugiej strony chciałabym zostać psychiatrą, a do tego trzeba skończyć medycynę. Poza tym nie jestem najlepsza ani z chemii, ani z fizyki, dużo lepiej wychodzi mi już polski i matma. Czy są jakieś kierunki studiów, które wymagają zarówno dobrych ocen z polskiego, jak i z matematyki? Wydaje mi się, że taka jest socjologia. Ale przecież nie chcę być socjologiem. Tak, wiem, jest ostatni dzień przed egzaminem i czas na takie rozważania minął dobrych kilka miesięcy temu. Ale wtedy chyba byłam zajęta, choć w gruncie rzeczy zupełnie nie pamiętam, co robiłam przez ostatnie kilka miesięcy i dlaczego nie zajmowałam się przygotowaniami do liceum. Teraz powinnam się odstresować i pomyśleć o czymś innym, ale nie jestem w stanie. Wszyscy uspokajają, że to nieważny egzamin, że każdy musi go zdać, więc nie ma się czym przejmować. Ale ja i tak nie mogę się przestać denerwować.