Korweta to okręt wielozadaniowy. Dzięki swojemu wyposażeniu może też przeciwdziałać nieprzyjacielskim desantom czy atakom terrorystycznym, np. na instalacje naftowe.

"Gawron" - to typ korwety trudno wykrywalnej przez radary, uzbrojonej w rakiety i torpedy - został zaprojektowany pod koniec lat 90. z myślą o modernizacji naszej floty. Jest ona niezbędna,ponieważ aż osiem z jedenastu polskich okrętów uderzeniowych po 2015 r. trzeba będzie wycofać ze służby. Są po prostu przestarzałe.

Reklama

Na nowe okręty potrzeba ok. 16 mld zł. Marynarka nie dysponuje takim budżetem. Tymczasem na budowaną od 2001 r. korwetę wydano już ponad 360 mln zł, a gotowy jest zaledwie kadłub. Jej dokończenie będzie kosztować co najmniej trzy razy tyle.

Jeszcze na początku br. departament zaopatrywania MON szacował koszty na 1,15 mld zł. W piśmie, które "Gazeta Wyborcza" otrzymała wczoraj z MON, jest już nowa kwota - 1,5 mld zł. Dlaczego tak dużo? Bo zmieniły się plany. "Najpierw miała to być korweta na podstawie niemieckiego projektu. Pod koniec lat 90. kupiono nawet licencję. W 2001 r. stępkę pod okręt położył premier Leszek Miller. Potem wersję niemiecką zarzucono, zmieniały się koncepcje. W 2006 r. zatwierdzono obecną wersję projektu" - czytamy w "GW".

Reklama