Piętnastolatek trafił już do aresztu. Tak zdecydował bowiem sąd, który - podobnie jak prokuratura - traktuje nastolatka jak dorosłego. Z jedną różnicą. Młodociany nożownik nie dostanie na pewno dożywocia. Ale to dlatego, że prawo pozwala skazać nieletniego maksymalnie na 25 lat więzienia.
Prokuratorzy nie mieli problemów z postawieniem zarzutów, bo piętnastolatek przyznał się do winy i dokładnie opowiedział, co stało się tydzień temu przed supermarketem "Tyszanka". Razem z kolegami głośno klął, bo sklep był zamknięty. Gdy 52-latek zwrócił młodym ludziom uwagę, ci się na niego rzucili. A piętnastolatek wyciągnął nóż i pchnął w lewy obojczyk. Przeciął aortę. Reanimacja nie pomogła, bo mieszkaniec Tych stracił zbyt dużo krwi.
Nadal nie wiadomo, co stanie się z trzema kolegami młodocianego nożownika. Policjanci oceniali, że mogły im grozić zarzuty udziału w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Za to grozi 10 lat więzienia. Jednak prokuratorzy nie zdecydowali jeszcze o postawieniu zarzutów czternastolatkowi, jego rok młodszemu kompanowi i dorosły 33-latkawi. Na razie są oni świadkami.