Na lotnisku w Łasku stacjonować będzie 16 z 48 maszyn, które sześć lat temu kupił polski rząd. Pierwszych dziewięć przyleci dziś, kolejne do końca października. W przeciwieństwie do 32 samolotów przeznaczonych do działań myśliwskich i szturmowych, które od 2006 roku operują z lotniska w podpoznańskich Krzesinach, "Jastrzębie" z Łaska będą wykonywać głównie zadania rozpoznawcze.

Reklama

Obie wersje produkowanych przez amerykański koncern Lockheed Martin F-16 różnią się wyposażeniem. Samoloty w wersji rozpoznawczej mają dodatkowe zbiorniki z paliwem montowane na kadłubie, a przede wszystkim produkowany przez brytyjską firmę BAE Systems zasobnik Goodrich. Nafaszerowany superczułymi kamerami cyfrowymi i urządzeniami do przekazywania zdjęć na ziemię ma wielkość półtonowej bomby. Możliwości zwiadowcze tak wyposażonego samolotu są bardzo duże. "Lecący na wysokości kilku tysięcy metrów <Jastrząb> jest w stanie zarówno w dzień, jak i w nocy fotografować obiekty na ziemi z dokładnością do kilkudziesięciu centymetrów. Na dodatek nie tylko te, które znajdują się pod nim, ale również po bokach, i to takie, które odległe są o wiele kilometrów" - mówi DZIENNIKOWI redaktor naczelny magazynu "Lotnictwo" Jerzy Gruszczyński.

Przy dobrej widoczności jeden F-16 jest w stanie sfotografować pas o szerokości ponad stu kilometrów nawet przy pochmurnej pogodzie.

Dzięki wmontowanym w zasobnik przekaźnikom wykonane przez samolot zdjęcia nawet te w podczerwieni mogą być natychmiast przesłane do naziemnego centrum dowodzenia, gdzie wyposażony w specjalistyczne oprogramowanie komputer błyskawicznie wychwytuje każdy sfotografowany czołg lub oddział wojska.

Reklama

Atutem rozpoznawczej wersji "Jastrzębi" jest również ogromny zasięg. Dzięki dodatkowym zbiornikom z paliwem mogą bez tankowania przelecieć dystans ponad czterech tysięcy kilometrów, utrzymując się w powietrzu do siedmiu godzin. Równocześnie maszyna jest w stanie wykonywać normalne zadania samolotu bojowego, czyli walczyć z innymi myśliwcami lub bombardować cele naziemne. Podobnej klasy maszynami dysponuje ledwie kilka państw - m.in. Izrael.

Z nowych "Jastrzębi" cieszą się nie tylko piloci. W przeciwieństwie do mieszkańców Krzesin, którzy do dziś nie mogą pogodzić się z obecnością hałaśliwych maszyn, w Łasku nikt na samoloty nie będzie raczej pomstował. "Nie słyszałem, żeby mieszkańcy mieli protestować. Cieszymy się, że przylecą, bo to ogromna promocja dla miasta i szansa na jego rozwój" - mówi burmistrz Łaska Gabriel Szkudlarek.

Stacjonujące w Łasku maszyny podobnie do tych z Krzesin pełną zdolność bojową osiągną do końca 2011 roku.