Eksperymenty pod specjalnym nadzorem

Ustawa Gowina dopuszcza dwa rodzaje eksperymentów na ludziach: lecznicze i badawcze. Pierwsze polegają na zastosowaniu nowych lub jedynie częściowo wypróbowanych metod leczniczych, dzięki którym pacjent może osiągnąć "bezpośrednią korzyść". Stosuje się je, gdy dotychczasowe leczenie przynosi kiepskie rezultaty lub nie przynosi ich wcale. Mogą brać w nich udział nawet małoletni, osoby ubezwłasnowolnione i dzieci poczęte - także w fazie przed implantacją embrionu - ale tylko pod warunkiem pisemnej zgody ich przedstawicieli ustawowych. Tego typu eksperymenty w przypadkach "niecierpiących zwłoki" lub ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia pacjenta można przeprowadzić bez jego pisemnej zgody.

Reklama

Takiej możliwości nie ma w przypadku eksperymentów badawczych, których celem jest rozszerzenie wiedzy medycznej. Osoba, która ma być im poddana, musi zostać poinformowana o ich celu, sposobach przeprowadzenia oraz spodziewanych korzyściach. Doświadczenia o charakterze wyłącznie badawczym nie mogą być przeprowadzane m.in na małoletnich, osobach ubezwłasnowolnionych, skazanych, żołnierzach służby zawodowej, chyba że nie wiążą się one z żadnym ryzykiem. Za przeprowadzenie eksperymentu badawczego wbrew przepisom grozi do 2 lat więzienia.

Ustawa mówi wyraźnie, że do udziału w eksperymencie nikogo nie można zmusić, a sam lekarz musi go przerwać, gdy "wystąpi zagrożenie zdrowia chorego przewyższające spodziewane korzyści lecznicze" lub pojawi się nieprzewidziane zagrożenie dla jego zdrowia lub życia.

Reklama

Eksperyment medyczny może być przeprowadzony, wyłącznie gdy jego projekt uzyska pozytywną opinię niezależnej komisji bioetycznej, która uwzględnia jego "kryteria etyczne i celowość". Osoba, która zgodziła się wziąć udział w eksperymencie, może się z niego wycofać na każdym etapie.

Klauzula sumienia rozszerzona

Wiele kontrowersji wzbudzi zapewne propozycja wykreślenia z ustawy o zawodzie lekarza art. 39, który zakłada,że lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, ale ma wówczas obowiązek wskazać "realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej".

Reklama

Zapis odnosi się m.in do lekarzy, którzy powołując się na "klauzulę sumienia", odmawiają wykonania aborcji, mimo że może być ona przeprowadzona zgodnie z prawem, gdyż np. powstała w wyniku gwałtu. Dotychczas, przynajmniej w teorii, należało wskazać kobiecie inny szpital, w którym będzie mogła dokonać aborcji. To istotne, gdyż zgodnie z obowiązującym prawem kobieta może usunąć ciążę do 12. tygodnia. Teraz lekarz będzie mógł odmówić zabiegu bez wskazywania innej placówki. Chodzi o to, by lekarz, który nie godzi się na aborcję, nie musiał w żaden sposób pośredniczyć w jej przeprowadzeniu.

Wcześniej Ministerstwo Zdrowia zlikwidowało już inny przepis, zgodnie z którym szpital, w którym nie można przeprowadzić procedury medycznej ze względu na klauzulę sumienia, był zobowiązany do zawarcia umowy z podwykonawcą. W przypadku niewywiązania się z tego przepisu, NFZ mógł rozwiązać umowę ze szpitalem w trybie natychmiastowym.

Centralny rejestr sprzeciwów wobec uporczywej terapii

Kolejną nowością jest tzw. testament życia, czyli możliwość sprzeciwienia się uporczywej terapii. Zgodnie z zapisami ustawy jest nią "stosowanie procedur medycznych, urządzeń technicznych i środków farmakologicznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z naruszeniem godności pacjenta, w szczególności z nadmiernym cierpieniem". Ustawa precyzuje, że uporczywą terapią nie jest "stosowanie podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenie bólu i innych objawów oraz karmienie i nawadnianie, o ile służą dobru pacjenta".

Sprzeciw wobec uporczywej terapii będzie dla lekarza ważny, gdy został wyrażony w sposób "świadomy i dobrowolny" na piśmie przez pełnoletniego pacjenta, poinformowanego wcześniej o ciężkiej chorobie nieuleczalnej. Dotyczy działań medycznych, które miałyby zostać podjęte "po utracie możliwości świadomego i dobrowolnego wyrażenia zgody" przez pacjenta.

Zgodnie z przepisami ustawy pacjenci, którzy nie chcą być poddani uporczywej terapii, mają być rejestrowani w Centralnym Rejestrze Biomedycznym. Zamieszczone mają być tam nie tylko wszystkie treści sprzeciwów, ale też dane osobowe pacjentów: imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia, numer PESEL, adres i miejsce zamieszkania, datę i miejscowość, w której sprzeciw albo jego cofnięcie zostały sporządzone. W każdym momencie sprzeciw na uporczywą terapię można bowiem cofnąć.

Lekarz, który opiekuje się chorym, ma prawo do niezwłocznej informacji od centralnego rejestru, czy jego pacjent złożył w nim sprzeciw. Zgodnie z ustawą lekarz, który przeprowadza uporczywą terapię, mimo że pacjent zgłosił ważny sprzeciw, działa bezprawnie i może ponieść konsekwencje prawne.

Urząd ds. Biomedycyny

Ustawa przewiduje powołanie przy premierze Polskiej Rady Bioetycznej, która ma doradzać w sprawach etycznych, prawnych, ekonomicznych i społecznych związanych z biomedycyną i biotechnologią. To w jej kompetencjach będzie określanie standardów badań naukowych na człowieku czy przygotowywanie i opiniowanie odpowiednich aktów prawnych. W trzy tygodnie po ogłoszeniu ustawy premier ma też powołać pełnomocnika odpowiedzialnego za utworzenie Urzędu ds. Biomedycyny. Instytucja ta ma się zajmować m.in. wydawaniem zgody klinikom in vitro na działalność, prowadzić spis zarodków przeznaczonych do adopcji prenatalnej i Centralny Rejestr Biomedyczny.