W grudniu z Fundacji dla Śląska zginęło sześć obrazów. Wśród skradzionych płócien najcenniejsze i najbardziej znane to powstałe w 1966 roku "Biały lew" i "Konie" jednego z czołowych twórców "grupy janowskiej" Teofila Ociepki oraz "Pejzaż zimowy" Bronisława Krawczuka z 1983 roku. Dzieła te są własnością Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.

Reklama

Złodzieje zabrali też z pomieszczeń Fundacji "Cyrk" Pawła Wróbla z 1975 roku i "Pejzaż śląski" Pawła Kurzei z 2004 roku, pochodzące ze zbiorów prywatnych, a także obraz "Stary dworzec Katowice" mieszkającego na Śląsku Rosjanina Georgija Safronowa, który należy do zbiorów własnych fundacji.

W czasie śledztwa technicy sprawdzili, że zamki do siedziby fundacji nie nosiły śladów włamania, a ochrona nie zgłosiła żadnych podejrzanych wejść. Skoro więc kradzież mogła nastąpić w godzinach pracy, policjanci zaczęli przyglądać się pracownikom fundacji, tym bardziej, że obrazy łatwo było wynieść - rozmiary żadnego z nich nie przekraczają metra.

Jak się okazało, obrazy o łącznej wartości ok. 140 tysięcy złotych ukradła z pomieszczeń fundacji sprzątająca tam 63-letnia Maria G. Trzy z nich sprzedał jednej ze śląskich galerii po 1 tysiąc złotych za sztukę jej 69-letni znajomy. Oboje zatrzymano - kobietę pod zarzutem kradzieży, a mężczyznę - paserstwa.

Na razie policjantom udało się odzyskać: "Konie" Ociepki warte ok. 50 tysięcy złotych, "Pejzaż zimowy" Krawczuka wart ok. 30 tysięcy złotych i "Cyrk" Wróbla o wartości szacowanej na ok. 6 tysięcy złotych.