Tymczasem na jaw wychodzą kolejne, przerażające, szczegóły zbrodni, którą w minioną sobotę popełnił 32-letni Jan Szymaniak. Strzelał do swojej szwagierki i jej konkubenta w chwili, gdy kobieta rozmawiała przez telefon z jego byłą żoną. Kobieta słyszała w słuchawce krzyki i strzały, jest w szoku. – Pociągnął za spust z zemsty. Szwagierka świadczyła przeciwko niemu w sądzie. Potwierdziła wersję żony, że porwał, bił i gwałcił żonę – mówi oficer policji. Tymczasem do zbrodni nie powinno w ogóle dojść: wielkopolski sąd wypuścił na wolność Szymaniaka, mimo że usłyszał on wyrok trzech lat więzienia właśnie za znęcanie się nad rodziną. Miał wrócić za kratki po uprawomocnieniu się wyroku. Jednak mężczyzna zniknął i wykorzystał wolność do dokonania zbrodni. – Na wieść o jego zwolnieniu żona wraz z dzieckiem ukryła się. Nikomu nie przyszło do głowy, że zabije szwagierkę – tłumaczy nasz rozmówca. Do śledczych docierają sygnały o możliwych kryjówkach uzbrojonego mordercy. – Wszystkie informacje skrupulatnie weryfikujemy – zapewnia Andrzej Borowiak. Według anonimowej informacji, która dotarła do policji w środę wieczorem, Szymaniak ukrył się na terenie ogródków działkowych w innej wielkopolskiej miejscowości – w Śmigle. Policyjna obława jak na razie nie przyniosła jednak efektów.
Uzbrojony morderca właścicieli gospodarstwa agroturystycznego w Machcinie w Wielkopolsce nadal jest nieuchwytny dla ścigających go policjantów. - Zmieniliśmy taktykę. Nie organizujemy obław, tropi go jedynie grupa śledczych sprawdzająca każdy sygnał o jego kryjówce - mówi oficer wielkopolskiej policji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama