Sprawa zaczęła się od plakatu wzywającego Brytyjczyków do "nowej bitwy o Anglię", w domyśle do walki z emigrantami. Brytyjska Partia Narodowa, znana ze swojej niechęci do obcokrajowców, użyła na nim zdjęcia samolotu z II wojny światowej. Ale nie zauważono, że to maszyna polskiego Dywizjonu 303, dokładniej Spitfire, którym latał znany pilot, Jan Zumbach.

Reklama

>>>Brytyjscy narodowcy: Chińczycy i murzyni ukradną Polakom pracę

"Bardzo mnie to rozśmieszyło. Z jednej strony chcą się pozbyć Polaków, a z drugiej pokazują, jak dużo emigranci zrobili dla Wielkiej Brytanii" - komentował dla DZIENNIKA pułkownik Andrzej Jeziorski, prezes Fundacji Stowarzyszenia Lotników Polskich, a w czasie wojny pilot bombowca w Dywizjonie 304. "Narodowcy zestrzelili się własną bronią" - ironizowali Polacy na listach dyskusyjnych.

Organizacje polonijne nie zamierzają długo czekać z odpowiedzią na akcję narodowców. "Wyślemy im fantastyczną książkę o polskich pilotach myśliwskich, którzy przyczynili się do uratowania Anglii w czasie bitwy powietrznej. To "Sprawa Honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski", z przedmową Normana Davisa. Zresztą już od jakiegoś czasu rozdajemy ją Brytyjczykom" - mówi Jacek Winnicki, przewodniczący polonijnej organizacji Poland Street. "Poza tym w kwietniu planujemy zorganizować debatę o historii stosunków polsko-brytyjskich. Wielu Anglikom na pewno przydałaby się lekcja historii" - dodaje.

Reklama

>>>Dywizjon 303 zaatakował... Polaków

Przekonała się o tym 24-letnia Agnieszka, która dwa lata temu przyjechała do Anglii na studia europejskie. Polka wspomina jeden z wykładów o historii II wojny światowej, na którymprowadzący historię próbował przekonać grupę, że Enigmę rozszyfrowali Brytyjczycy. "Strasznie się wtedy rozzłościłam i zaczęliśmy publiczną debatę. Ale profesor nie uwierzył mi nawet po tym, jak przyniosłam na zajęcia encyklopedię. To frustrujące" - mówi rozżalona.

"Anglia nigdy nie podziękowała Polsce za udział w bitwie o Anglię. Może to właśnie nowe pokolenie emigrantów powinno Brytyjczykom przypomnieć, że dużo dla nich zrobiliśmy" - zastanawia się 32-letni prawnik Jan Damięcki.