„Z roku na rok liczba zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu rośnie. Każdego roku choruje między 200 a 340 osób, ale są to dane niedoszacowane” - mówi dr Ilona Małecka z Katedry Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Reklama

Jednym z powodów coraz większej liczby zachorowań jest moda na spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Drugi powód to ocieplanie klimatu. Według ekspertów kleszcze znalazły w Polsce, podobnie jak w całej Europie Środkowej, idealne warunki do życia. Wraz z ociepleniem się klimatu zwiększa się ich zdolność do zajmowania nowych nisz ekologicznych.

Jak wynika z najnowszych badań, najbardziej narażeni na zainfekowanie wirusem są mieszkańcy Warmii, Mazur, Podlasia, Opolszczyzny i województwa zachodniopomorskiego.

Na szczęście nie każdy z kleszczy jest nosicielem wirusa kleszczowego zapalenia mózgu. Zakazić człowieka może jeden na 20 owadów, chory nie przenosi wirusa na inne osoby. Najczęściej nie czujemy samego momentu ukłucia przez kleszcze, bo potrafi on miejscowo znieczulić skórę.

Reklama

Dlatego lekarze polecają szczepienia jako najskuteczniejszy sposób na uniknięcie choroby. W Wielkopolsce w poniedziałek (16.03) ruszają „Dni Szczepień przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu”. „Dzięki powszechnemu szczepieniu jedynym krajem, w którym spadłą liczba zachorowalności na KZM, jest Austria. W pozostałych krajach naszego regionu liczba zarażonych wzrasta” - mówi dr Małecka.

KZM jest dość poważną chorobą ośrodka układu nerwowego. Wirus atakuje mózg lub rdzeń kręgowy, wywołując zapalenie mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych. Początkowo choroba przypomina grypę. Ukąszony człowiek ma gorączkę, czasami wymioty i wysypkę, jest osłabiony. U ok. 30 proc. chorych może wystąpić druga, neurologiczna i najgroźniejsza faza choroby, która wskutek zaburzeń oddychania lub zaburzeń układu krążenia może prowadzić nawet do śmierci. KZM można zdiagnozować tylko podczas badań laboratoryjnych.