"Jeśli ustawa wejdzie w życie, przedszkola będą miały obowiązek przyjąć pięciolatki. Gdyby więc zgłosiły się wszystkie dzieci w tym wieku, musielibyśmy znaleźć 800 dodatkowych miejsc" - przyznaje wiceprezydent Gdyni Ewa Łowkiel. Podobnie jest w większości miast.
>>>Sześciolatki pójdą do szkół
Dyrektorzy przedszkoli są przerażeni. "Już w zeszłym roku mieliśmy problemy z przyjęciem wszystkich chętnych, ostatecznie odrzuciliśmy połowę. W tym roku z pewnością znów się zgłoszą, a już jest spore zainteresowanie ze strony rodziców pięciolatków" - mówi nam pracownica Przedszkola im. Jana Brzechwy w Piotrkowie Trybunalskim.
Rodzice maluchów nie kryją goryczy. "Właśnie wróciłam z przedszkola, do którego chcę zapisać mojego Kacpra. I ręce mi opadają, bo może się okazać, że w tym roku w ogóle nie będzie miejsc dla trzylatków" - pisze na jednym z forów Bronia z Rybnika.
W tym mieście aż dwie trzecie miejsc w placówkach przedszkolnych jest zagwarantowanych dla dzieci 5-, 6-letnich. Nie lepiej jest w Warszawie. "Panie przedszkolanki poradziły, żebym złożyła prośbę o przyjęcie dziecka do kilku innych miejsc. Jeśli nie, mogę znaleźć się na lodzie" - odpowiada matka trzylatka.
Aby zagwarantować dziecku miejsce w przedszkolu, niektórzy rodzice posuwają się do oszustwa. Załatwiają np. fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu, bo w ten sposób otrzymują więcej punktów w czasie rekrutacji. Zgodnie bowiem z przedszkolnymi zasadami dziecko, które ma dwoje pracujących rodziców, ma większe szanse na deficytowe miejsce w przedszkolu.
>>>Siedmiolatki będą powtarzać zerówkę
Zdesperowani rodzice nie chcą słuchać argumentów, że ustawa oświatowa ma sens, bo gwarantuje edukację przedszkolną pięciolatkom, które za rok pójdą do szkoły. "Wina leży po stronie MEN. Gdyby ustawa była przygotowywana z wyprzedzeniem, gminy miałyby czas przygotować miejsca dla większej liczby dzieci. Państwo zachęca nas do wysyłania dzieci do przedszkola, ale nie robi nic, by to umożliwić" - denerwuje się Mariola Matuszek z Rybnika, matka trzylatka.
Poza tym nowa ustawa miała być panaceum na dramatycznie niski udział polskich dzieci w edukacji przedszkolnej. Według danych Eurostatu jest nią objętych jedynie 41 proc. maluchów.