Wydzielenie Warszawy z Mazowsza forsuje prezydent RP Lech Kaczyński. O takim zabiegu marzą samorządowcy z mniejszych mazowieckich miast. Przeciwne są władze Warszawy oraz samorząd województwa z marszałkiem Adamem Struzikiem na czele. DZIENNIK prześledził, co taka zmiana administracyjna oznaczałaby dla Warszawy.

Reklama

>>> Prezydent wymaże Warszawę z Mazowsza

Przede wszystkim automatycznie przybędzie radnych i urzędników. "Utworzenie nowego województwa przy założeniu pozostawienia obecnego systemu administracji publicznej wymagautworzenia odrębnych organów administracji rządowej w województwie oraz organów samorządu województwa" - poinformowała nas Wioletta Paprocka, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

To oznacza, że Warszawa poza radą miasta i radami dzielnic oraz prezydentem i wiceprezydentami miałaby wojewodę, wicewojewodów i sejmik samorządowy. Nowy urząd wojewódzki tylko dla Warszawy liczyłby zapewne kilkaset osób. To oznacza co najmniej 20 mln zł rocznie na utrzymanie tej armii.

Reklama

Gdyby województwo warszawskie utworzono ze stolicy i przyległych do niej gmin, miasteczek i powiatów (m.in. z Pruszkowem, Ząbkami, Piasecznem, Konstancinem i Łomiankami), liczyłoby ono ok. 3 milionów mieszkańców. To znaczy, że wybieralibyśmy 36 radnych sejmiku samorządowego. Radni zarabiają po 2,5 tys. zł, marszałek województwa ok. 11,5 tys. brutto, a jego zastępcy po ok. 9 tys. brutto. Marszałek województwa warszawskiego musiałby mieć ze względów prestiżowych co najmniej dwóch zastępców! Do tego dochodzi urząd marszałkowski. Dziś u marszałka Adama Struzika pracuje ok. 800 osób, ale mają pod sobą całe Mazowsze. Dla potrzeb Warszawy pewnie wystarczyłaby mniej niż połowa. Ale każdy z nich zarabiałby ok. 4,8 tys. zł miesięcznie.Warszawski urząd marszałkowski kosztowałby podatnika jakieś 15 mln zł rocznie.

>>> Warszawa nie chce być województwem

Oczywiście, prócz tego funkcjonowałby urząd miasta i normalny miejski samorząd - 60 radnych Warszawy plus armia radnych dzielnicowych. Konia z rzędem temu, kto ustaliłby, kto i czym miałby się wtedy zajmować. A trzeba będzie to zrobić, zmieniając ustawę warszawską precyzującą ustrój stolicy oraz uchwałę kompetencyjną, która określa, za co odpowiadają poszczególne organy władzy w mieście. "Dublowanie kompetencji miejskich i wojewódzkich nie miałoby sensu. Nie dałoby się uniknąć konfliktu między urzędami. A powołanie osobnych administracyjnych bytów jest warunkiem sine qua non przy tworzeniu nowego województwa" - uważa prof. Wojciech Góralczyk, specjalista z zakresu prawa administracyjnego.

Reklama

Pozostają jeszcze zmiany na szczeblu centralnym. Aby wydzielić 17. województwo, Sejm musiałby znowelizować ustawę o podziale terytorialnym państwa, gdyż w niej są szczegółowo wymienione województwa, siedziby wojewodów i sejmików województw.

Pozostaje jeszcze sprawa dzielenia się finansami. Dziś Warszawa oddaje nadwyżki gminom i powiatom Mazowsza. Po zmianie ustrojowej finansowalibyśmy Zieloną Górę, Szczecin i Rzeszów. "Warszawa musiałaby dzielić się ze wszystkimi pozostałymi 16 województwami zgodnie z zasadą podatku wyrównawczego" - mówi wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.