"Niestety tendencja spadkowa utrzymuje się od 2004 roku. Ale wtedy grubo ponad połowa Polaków czytała jeszcze przynajmniej jedną książkę rocznie, w ubiegłym już tylko 38 proc." - mówi DZIENNIKOWI Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. "Spadliśmy do grupy krajów o najniższym poziomie czytelnictwa" - dodaje dyrektor.

Reklama

Zdaniem Tomasza Makowskiego nie jest to jednak zmiana kulturowa, a cywilizacyjna: coraz rzadziej Polacy sięgają po książkę drukowaną, ale coraz częściej czytają w internecie. Cyfrowa Biblioteka Narodowa w ubiegłym roku miała aż 7 milionów odwiedzin, "zwykła" tylko 155 tys.

>>>Papierowa książka skazana na wymarcie

"W środę o północy w cyfrowej bibliotece było aż 508 użytkowników. To tylko potwierdza, że ludzie coraz częściej czytają w internecie" - mówi dyrektor Makowski. "To skutek tego, że w sieci dostępna jest coraz większa liczba zbiorów, można w niej znaleźć nawet najnowsze teksty. Ale niestety i w grupie internautów czytelnictwo spada. Dwa lata temu byli oni w grupie o średnim, w 2008 - o niskim czytelnictwie."

Zdaniem Makowskiego niepokojącym sygnałem jest również fakt, że po książki coraz rzadziej sięga młodzież w wieku licealnym (15 - 19 lat). W tym przedziale czytelnictwo spadło w ciągu dwóch lat o aż 16 proc.

>>>Emigranci wolą czytać po polsku "To pokolenie internautów, które radzi sobie bez słowa drukowanego" - komentuje Makowski. "Na szczęście w dużych miastach, powyżej 500 tys. mieszkańców, ludzie coraz częściej sięgają po książki. Tu czytelnictwo wzrosło z 54 do 57 proc." - dodaje.

Prof. Jerzy Bralczyk twierdzi, że nie da się w tej chwili stwierdzić, ile Polacy naprawdę czytają, bo nikt nie wie, ile książek i artykułów przeczytali w internecie zamiast na papierze. "A sieć jest coraz częściej podstawowym źródłem informacji. Szczególnie dla młodych ludzi" - mówi. prof. Bralczyk.