KATARZYNA ŚWIERCZYŃSKA: Martwią pana fatalne wyniki badania na temat polskiego czytelnictwa?

TOMASZ MAKOWSKI*: Bardzo. To, że w ciągu zaledwie dwóch lat liczba czytających Polaków spadła z 50 do 38 proc., jest złą informacją. Według mnie ten stan nie wynika jednak z jakiejś nagłej zapaści kulturowej, tylko z rozwoju techniki. Mam na myśli głównie internet.

Reklama

Czy to znaczy, że Polacy wolą internet od książek?

Internet daje im możliwość szybkiego zdobywania informacji. Dziś już nikt nie przychodzi do biblioteki, żeby dowiedzieć się, jak ugotować ryż, bo błyskawicznie znajdzie taką informację w sieci. Coraz więcej osób czyta w internecie również literaturę piękną, choć moim zdaniem nic nie zastąpi kontaktu z książką. To zupełnie inne doznanie. Mimo to biblioteki muszą rozwijać się w internecie. To jest przyszłość czytelnictwa. Podam przykład: Bibliotekę Narodową fizycznie odwiedziło w zeszłym roku 155 tys. osób, a cyfrową aż 7 mln. Przedwczoraj wszedłem do wirtualnej biblioteki o północy - razem ze mną było tam 508 osób. Jaka biblioteka może się pochwalić takim wynikiem?

Więc to biblioteki internetowe uratują czytelnictwo?

Nie do końca. Główną rolę powinny odegrać biblioteki gminne. To, że największy spadek czytelnictwa odnotowaliśmy wśród mieszkańców mniejszych miast, wynika m.in. z gorszej dostępności książek. Biblioteki gminne powinny stać się centrami promocji książki, miejscem, gdzie chodzi każdy. Tak jest w krajach skandynawskich i Holandii, gdzie wskaźniki czytelnictwa są na bardzo wysokim poziomie. Zupełnie inaczej jest np. w Portugalii i Grecji, gdzie sieć bibliotek jest słabiej rozwinięta, a liczba czytających systematycznie spada.

Z badania wynika również, że coraz mniej Polaków kupuje książki.

Reklama

No właśnie, to kolejny niepokojący element. Jeśli spojrzeć na badania Głównego Urzędu Statystycznego, to okazuje się, że wydatki na książki spadły o blisko jeden procent, a np. na zakup telewizorów wzrosły z 6 do 9 proc. To przerażające.

A na dodatek wolimy kupić poradnik niż powieść.

Zmienia się kultura czytania i kupowania książek, ale to jest poniekąd wymuszone przez oszczędności w domowych budżetach. Jeśli ktoś decyduje się na kupno książki, wybiera książki praktyczne, a nie takie, które przeczyta jednym tchem. Ale ja mimo wszystko patrzę w przyszłość z optymizmem. A te smutne wyniki badań powinny nas jedynie zmobilizować do walki o polskiego czytelnika.

*dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej