Kongijskie szympansy wykazują się niebywałą pomysłowością w zdobywaniu miodu, który ukryty jest w gniazdach pszczół w koronach drzew lub na końcu cienkich gałęzi. By dostać się do łakoci, małpy specjalnie przygotowują sobie obdarte z liści i mniejszych gałęzi kije, którymi czasem nawet przez wiele godzin uderzają w gniazdo, zanim uda się je roztrzaskać. Wysiłek, jaki zwierzęta podejmują, by dostać się do słodkiego przysmaku nie przekłada się na wartości odżywcze miodu, więc zdaniem naukowców można to tłumaczyć jedynie zwykłym łakomstwem.

Reklama

"Czasem zajmuje im to kilka godzin. Zaczynają rano, wykonują około tysiąca uderzeń, potem robią sobie przerwę, a po południu kończą swoje dzieło i wyjadają upragniony smakołyk. Łącznie rozbicie misternie uplecionego gniazda pszczół wymaga 2,5 tys. ciosów" - mówi Crickette Sanz z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej w Lipsku, która od pewnego czasu prowadziła szczegółowe obserwacje "łasujących" zwierząt.

By ułatwić sobie zadanie, małpy potrafią wcześniej znaleźć i przygotować odpowiednie patyki o różnej grubości i długości. "Wygląda na to, że szympansy z środkowej Afryki opracowały bardziej wyszukane techniki niż te żyjące we wschodniej czy zachodniej części kontynentu, więc może być to cecha wyróżniająca grupę żyjącą w tym jednym regionie" - mówi Sanz.

Zdobywanie łakoci to dla nich duży wysiłek fizyczny, używany przez nie kij może ważyć nawet kilogram.