Władze od wielu miesięcy próbują ściągnąć emigrantów do Polski. Najpierw szumnie ogłoszono rządową akcję "Powroty", a w styczniu rozpoczęła się kampania "12 miast". Co miesiąc do Londynu jeżdżą przedstawiciele największych polskich miast i prezentują swoją ofertę dla emigrantów. Grzegorz Małkiewicz, który mieszka w Londynie od ponad 20 lat, wziął udział w dwóch takich prezentacjach: Szczecina i Poznania. "To były po prostu miłe i sympatyczne spotkania w dużym, pięknym hotelu. Tylko tyle" - mówi. "Prezydenci chwalili się muzeami i imprezami. Szkoda tylko, że nie zaprosili przedstawicieli brytyjskich organizacji turystycznych, bo może wtedy byłby z tego jakiś pożytek" - kwituje.

Reklama

Jako pierwszy 11 stycznia emigrantom zaprezentował się Szczecin. Na wyjazd sześciu przedstawicieli do brytyjskiej stolicy miasto wydało 160 tys. zł, a akcję promocyjną uznano za wielki sukces. Kilka tygodni później w lokalnej prasie ukazał się jednak list rozżalonej mieszkanki do prezydenta Szczecina: "Po co wizyty, nagabywania do powrotu? (...) W Wielkiej Brytanii może jest bardziej wietrznie i deszczowo, ale nawet sprzątacz jest w stanie utrzymać się ze swojego wynagrodzenia (...). Nie ma Pan zbyt wiele do zaoferowania naiwnym, którzy powrócili. Za wyjątkiem frustracji, zgorzknienia i stanów depresyjnych spowodowanych lękiem o jutro. Ogromnie żałuję decyzji o powrocie" - napisała kobieta. Rzecznik urzędu miasta Piotr Landowski odpiera te zarzuty. "Zaoferowaliśmy 700 miejsc pracy dla informatyków i finansistów" - mówi.

Postanowiliśmy sami sprawdzić, jaka jest oferta samorządów dla emigrantów.

Bydgoszcz: "No tak. Media piszą o akcji. Ale w rzeczywistości nie mamy żadnej specjalnej oferty dla emigrantów".

Białystok: "W tej chwili nie ma pani Moniki, a najlepiej byłoby z nią rozmawiać. Bo my wybieramy się do Londynu dopiero w grudniu".

Wrocław: "Mimo najszczerszych chęci chciałabym pani pomóc, ale nie mam pojęcia jak".

Szczecin: "Ciężko będzie z pracą".

Reklama

Promyczek nadziei pojawił się, kiedy zadzwoniliśmy do urzędu miasta w Katowicach. "Katowice to fantastyczny wybór!" - śmieje się do słuchawki Jakub Jarząbek z działu promocji. "Pomożemy w zakupie mieszkania, znalezieniu pracy i założeniu działalności gospodarczej" - wylicza. Czar jednak pryska, gdy dzwonimy do katowickiego urzędu pracy. "Niestety. Mam tylko ofertę dla osoby ze średnim wykształceniem w charakterze recepcjonisty" - uprzejmie informuje urzędniczka.

Pomysłodawcą programu "12 miast" jest Stowarzyszenie Polaków w Wielkiej Brytanii Poland Street. "Chcieliśmy, żeby lokalni politycy pokazali, co rzeczywiście mają do zaoferowania Polakom na Wyspach. Jeśli nie mają nic, to też jest ważna informacja. Choćby dlatego, że może kogoś odwieść od powrotu w ciemno" - tłumaczy Wojciech Ostrowski. Kilka tygodni temu stowarzyszenie przestrzegało przed pochopnym podejmowaniem decyzji w sprawie powrotu do kraju.