W sierpniu 1945 roku Stalin grzmiał: Żądam od was jednego, towarzysze: dajcie nam jak najprędzej broń atomową, dajcie nam bombę - odsunie to od nas wielkie niebezpieczeństwo. Wspomagani przez szpiegów radzieccy naukowcy nie próżnowali. Już 29 sierpnia 1949 roku Sowieci przeprowadzili własną próbę jądrową. Amerykanie byli w szoku. Nie zdając sobie sprawy z rozmiaru działalności radzieckich szpiegów, sądzili, że ZSRR dzielą lata od skonstruowania tej broni. Odtąd każde z supermocarstw potęgowało wysiłki, aby maksymalnie powiększyć swój arsenał jądrowy oraz ulepszyć bomby i środki ich przenoszenia. Amerykanie przyspieszyli prace nad nieporównanie potężniejszą wersją broni masowej zagłady - bombą wodorową. Pierwszą próbną eksplozję przeprowadzili 1 listopada 1952 roku na atolu Eniwetok. Energia jej wybuchu była ponad 700 razy większa od energii ładunku, który spadł na Hiroszimę! Rosjanie nie pozostawali daleko w tyle. Zdetonowali własną bombę wodorową w Semeju 12 sierpnia 1953 roku. Do jej skonstruowania tym razem mniej przysłużyli się szpiedzy, a bardziej - radzieccy konstruktorzy. Supermocarstwa weszły w posiadanie prawdziwej broni masowej zagłady.

Prace nad budową bomby atomowej Brytyjczycy rozpoczęli nawet wcześniej od Amerykanów. Projekt "Manhattan", który w czasie II wojny światowej angażował najwybitniejszych fizyków z różnych krajów, był przedsięwzięciem amerykańsko-brytyjsko-kanadyjskim. Po jego sukcesie brytyjskie władze zapragnęły wejść w posiadanie własnej bomby atomowej. Winston Churchill 26 lutego 1952 roku ogłosił, że Wielka Brytania zbudowała bombę wzorowaną na amerykańskiej, a 3 października Brytyjczycy przeprowadzili pierwszą jej próbę w ramach operacji "Huragan". W tyle pozostała Francja, która zbudowała bombę atomową w 1960 roku, oraz Chiny, które dokonały tego w roku 1964 przy znacznej pomocy Rosjan.

W 1948 roku Stany Zjednoczone miały 56 bomb atomowych, w 1950 - 300, w 1952 - już 832. Arsenał ZSRR był znacznie uboższy, tak jak liczebność strategicznych bombowców, choć Amerykanie nie zdawali sobie z tego sprawy. Największe samoloty - o dużym udźwigu i zasięgu pozwalającym osiągnąć cele na terytorium wrogiego supermocarstwa - były wówczas głównym środkiem przenoszenia broni jądrowej. Rosjanie prezentowali je podczas wojskowych parad, przy czym ta sama formacja wielokrotnie zawracała i ponownie przelatywała nad obserwatorami, przez to się wydawało, że samolotów jest więcej. W latach 50. rozpędzał się już również wyścig w budowie rakiet, którego celem było skonstruowanie międzykontynentalnego pocisku balistycznego o wiele szybszego niż bombowce i pozostającego poza zasięgiem myśliwców czy obrony przeciwlotniczej. Rakiety z końca II wojny światowej miały za mały udźwig, a w 1953 roku Amerykanie dysponowali tylko pierwszymi rakietami taktyczno-operacyjnymi z głowicami Honest John. Miały one zasięg do 40 kilometrów i mogły przenosić wyłącznie bardzo małe ładunki jądrowe.

Zobacz całą kolekcję "Historia PRL" na LITERIA.pl i daj się porwać pasjonującym opowieściom >>>

Za to w lutym 1953 roku Stalin - na trzy tygodnie przed śmiercią - rozkazał zbudować międzykontynentalną rakietę zdolną przenosić świeżo skonstruowane bomby wodorowe. Podobną decyzję w 1954 roku podjęto w Stanach Zjednoczonych. Ponieważ Amerykanie dysponowali dużą liczbą ciężkich bombowców dalekiego zasięgu, początkowo nie przeznaczali na program rakietowy maksymalnych środków. W rezultacie przegrali ten etap wyścigu zbrojeń. Rosjanie w maju 1957 roku przeprowadzili pierwszy udany test międzykontynentalnej rakiety R-7. Amerykański atlas wzleciał cztery miesiące później.