KLARA KLINGER: W Czechach opiekował się pan rodzinami, których dzieci zostały zamienione w szpitalu. U was podobnie jak w Polsce matki radziły sobie dużo gorzej. Dlaczego?
PAVEL HANAK*: Proszę sobie wyobrazić, że matka wychowuje córkę przez 17 lat i nagle się dowiaduje, że to nie jej dziecko. Ma poczucie, że została okradziona z wychowywania własnego dziecka, karmienia go, fizycznej opieki. Na pewno też wyrzuca sobie, że nie zadziałał instynkt macierzyński. Innym elementem jest konflikt wewnętrzny: co zrobić z własnymi uczuciami wobec nowego dziecka, starego dziecka? Pojawiają się przeciwstawne postawy - chcę być blisko i nie chcę. Dlatego powrót do równowagi psychicznej może trwać bardzo długo. Ale to jest cios dla wszystkich - rodziców i dzieci. Nikt w takiej sytuacji nie wie, jak powinien się zachować. To jest atak na podstawową w naturze więź - między dzieckiem a rodzicem. Wszystko, w co wierzyli, zostało zburzone, cała ich przeszłość.
Polskie rodziny, w odróżnieniu od czeskich, po odkryciu prawdy nie wymieniły się dziećmi. Można by powiedzieć, że się tylko powiększyły.
Tak to wygląda z zewnątrz, ale to niewyobrażalny dramat. Dziecko ma nagle czworo rodziców? Powinno się cieszyć? Choć nie wymieniają się dziećmi, mają poczucie, że muszą wybrać, kto jest ich dzieckiem, kto jest ich rodzicem. Żyją w nieustannym poczuciu konfliktu wewnętrznego. Muszą przyjąć uczuciowo kogoś, kogo nie znali, i teraz z powodu DNA powinni traktować go jak córkę czy rodzica? Co jest ważniejsze: biologia czy relacje, które były budowane przez lata? To powoduje poczucie całkowitego zagubienia.
Katarzyna wychowywana przez biologicznych rodziców znalazła swoją bliźniaczkę. Powinna się cieszyć, a twierdzi, że nie czuje z nią więzi.
Jakby się cieszyła, mogłaby to traktować jako zdradę wobec siostry, z którą się wychowywała. Poza tym może podświadomie winić siostrę bliźniaczkę za całą tragedię - smutek matki, dotychczasowej siostry.
Jedna z sióstr mówi, że wolałaby, żeby prawda nigdy nie wyszła na jaw.
W Czechach było podobnie. I nic dziwnego, prawda jest w tej sytuacji potwornie okrutna. A przecież, gdyby nie zrobiono badań, nic by się nie zmieniło w relacjach rodzinnych. Natura nie jest tak silna, żeby matka np. mniej kochała córkę, która nie jest jej biologicznym dzieckiem.
Czy jest jakieś rozwiązanie tej sprawy?
Poczucie krzywdy, smutku i bólu nigdy nie zniknie. Ujawnienie prawdy podważa całą przeszłość, wszystkie relacje, które były budowane latami. To cios, po którym trudno się podnieść. Na pewno w powrocie do normalnego życia może pomóc wsparcie psychologów.
*Pavel Hanak, czeski psycholog