Państwowy koncern EDF, który jest najpotężniejszym na świecie dostawcą energii nuklearnej i w samej Francji posiada 58 reaktorów, w 2006 roku miał zlecić włamanie się do komputera Yannicka Jadot, ówczesnego szefa organizacji. "Greenpeace jest pokojową organizacją ekologiczną. Fakt, że zostaliśmy potraktowani jak terroryści, ponieważ śmiemy kwestionować energetykę atomową, pokazuje, jak bardzo ten sektor obawia się wolnego dostępu do informacji i otwartej debaty publicznej" - mówi Pascal Husting, obecny szef Greenpeace France. Zdaniem aktywistów miało to związek z ich działaniem na rzecz zatrzymania budowy nowoczesnego reaktora we Flamanville na północy kraju.

Pracownik firmy Kargus Consultants przyznaje, że włamał się do komputera aktywisty, jednak zarząd zaprzecza, że było to na ich polecenie. Zdaniem prezesa informatyk przekroczył swoje kompetencje.

Francuski minister środowiska Jean-Louis Borloo oświadczył, że należy zachować spokój i zauważył, że sam EDF oskarża detektywów o pomówienie. "Jeśli jakimś cudem cała sprawa okaże sie prawdziwa, to w jakim państwie przyszło nam żyć?" - dodaje po chwili Borloo.