Notatki z takimi sensacyjnymi informacjami sporządzali policjanci po spotkaniach ze swoimi informatorami ze świata przestępczego. Odkryli je prokuratorzy z Gdańska w teczce z dokumentami tajnej operacji "Carlos", jaką policyjne Centralne Biuro Śledcze prowadziło w latach 2004 - 2006.

Reklama

"To wtedy policjanci CBŚ wpadli na trop Włodzimierza Franiewskiego, Roberta Pazika i Sławomira Kościuka. Jednocześnie zaczęli dostawać cynki, że porwanie zleciła tym bandytom rodzina" - mówi nasz rozmówca. Dziś śledczy są przekonani, że to Jacek K. inspirował pojawianie się takich informacji. Chciał w ten sposób oddalić podejrzenia od siebie. Jego operacja była długo skuteczna: za udział w porwaniu został aresztowany dopiero przed miesiącem.

>>>Olewnik przeszkadzał mafii prać miliony

"Oprócz wątku Jacka K. badamy również, czy policjanci sami nie pisali fałszywych notatek, by chronić porywaczy i ich prawdziwych zleceniodawców" - mówi Zbigniew Niemczyk, szef gdańskich prokuratorów zajmujących się sprawą.

p

Maciej Duda: Wieloletni przyjaciel pana syna Jacek K. trafił do aresztu. Prokuratorzy są na tropie nieznanych dotąd zleceniodawców porwania Krzysztofa Olewnika. Policjanci, którzy swoją nieudolnością przyczynili się do jego śmierci, usłyszeli już zarzuty. Czy czuje pan ulgę, bo sprawa zmierza do końca?

Włodzimierz Olewnik: Nadal ciężko mi się o tym rozmawia. Nie mogę spać. Staram się dużo pracować, by nie myśleć, by nie oszaleć. Powinienem się teraz przygotowywać na spotkanie z komisją śledczą, ale nie mogę, nie mam już siły czytać notatek. Psychicznie jestem wykończony. Dlatego nie czuję ulgi, ale widzę, że w końcu prokuratorzy przyznają mi rację i nie boją się prowadzić śledztwa. Dzięki powstaniu sejmowej komisji śledczej mają teraz poparcie polityczne i wreszcie skończyły się naciski na prokuratorów.

Reklama

Porywacze z grupy gangstera Wojciecha Franiewskiego przekazywali policjantom z CBŚ fałszywe informacje, że to pan i pana córka mieliście zlecić porwanie Krzysztofa. Prokuratura podejrzewa, że za tymi fałszywymi przeciekami stał Jacek K. Robił to, by sprowadzić śledczych na manowce?

To bardzo prawdopodobne i wcale mnie to nie dziwi. Przecież od początku część policjantów lansowała nieprawdziwą informację, że Krzysztofa nie porwano, że było to samouprowadzenie. Niby dlatego, że wykupiliśmy mu wysokie ubezpieczenie w Kanadzie. Upierali się przy tym, a nie chcieli sprawdzać prawdziwych informacji. Np. o tym, że w porwaniu brał udział Robert Pazik, jeden z podwładnych Wojciecha Franiewskiego. Do tego w 2005 roku policjanci przeszukali pomieszczenia, gdzie Franiewski trzymał przedmioty z napadów. Znaleźli należący do Krzysztofa zegarek, który rozpoznała moja córka. Ale policjanci uwierzyli Jackowi K., który powiedział, że zegarek syna miał jakieś rysy lub pęknięte szkiełko, a ten znaleziony u Franiewskiego takich nie ma. Nie mam wątpliwości, że część funkcjonariuszy chroniła gangsterów, którzy porwali mi syna.

>>>Szansa na wyjaśnienie sprawy Olewnika

Wokół byłego przyjaciela Krzysztofa coraz mocniej zaciska się prokuratorska pętla. Niedawno ujawniliśmy nowe wątki dotyczące prania brudnych pieniędzy przez jego firmy. Miały one handlować kradzioną i przemycaną stalą. Prokuratorzy zakładają, że pański syn mógł zostać porwany, bo przeszkadzał w tym procederze.

Moim zdaniem porwanie syna jest splotem dwóch spraw: chęci przejęcia mojej firmy i braku zgody Krzysztofa na handel nielegalną stalą. O tym już dawno zeznawałem w prokuraturze, ale śledczy nie chcieli mnie wtedy słuchać. Twierdzili, że to nieprawda, że to nie ma znaczenia. Dowiedziałem się, że w Polsce handluje się stalą z kradzieży lub przemytu z Białorusi lub Ukrainy. Taka stal była tańsza od 30 do 40 procent. Bałem się, żeby Krzysztof nie wszedł w taki interes jako wspólnik K. w firmie Krupstal. Dlatego zażyczyłem sobie przygotowania programu komputerowego do ewidencji stali w tej firmie. Dzięki temu byłoby wiadomo, skąd ona pochodzi i jakiej jest jakości. Dzień przed porwaniem Krzysztofa w Krupstalu została przeprowadzona inwentaryzacja i miał zostać uruchomiony program do ewidencji stali. To mogło być powodem porwania syna.