Odbudowa przetrzebionej populacji niedźwiedzi grizzly pochłonęła 20 milionów dolarów, ale zakończyła się powodzeniem. W całych Górach Skalistych żyje ok. 1600 misiów, z czego 600 w Parku Narodowym Yellowstone, gdzie przybywa ich 4-5 proc. rocznie. Sukces programu był tak duży, że w 2007 roku skreślono nawet niedźwiedzie z listy gatunków chronionych. Niestety przedwcześnie.

Reklama

Okazuje się, że grizzly coraz częściej wychodzą z parku prosto pod lufy myśliwych. Spośród 71 zeszłorocznych przypadków śmierci aż 48 zwierząt zostało zastrzelonych. Dlaczego zatem grizzly nie siedzą w bezpiecznym dla nich parku? Okazuje się, że tu z kolei winne są chrząszcze, a właściwie tajemnicza choroba, która je atakuje. Epidemie pojawiały się wśród chrząszczy regularnie, jednak kilka łagodnych zim sprawiło, że choroba utrzymuje się dłużej i mocno przetrzebiła populację tych owadów.

Naruszenie jednego ogniwa powoduje istotne zakłócenie całego łańcucha pokarmowego. Mniej chrząszczy oznacza więcej szkodników i wymieranie lasów sosnowych. Tymczasem to właśnieszyszki tych drzew są przysmakiem grizzly. Misie w poszukiwaniu swojego ulubionego pokarmu zapędzają się poza park, gdzie czyhają na nie myśliwi. „Przewidywania są niewesołe, przyszłe lata mogą się okazać dla niedźwiedzi kiepskie głównie z powodu wymierania sosen” - mówi Doug Honnold, pełnomocnik działającej na rzecz środowiska organizacji Earthjustice.