Słoneczny poranek 3 kwietnia, godzina 10.05. Przez bramę z napisem "Arebeit macht frei" w byłym obozie Auschwitz przechodzi 49-letni "Whitey" z Irlandii Północnej. Towarzyszy mu jedenaście osób, w tym 50-letni Bill znany jako "Twister". Mają na koncie terrorystyczne zamachy i wyroki więzienia. "Twister" zorganizował zamach w pubie w Belfaście, a jego ludzie strzelali z samochodów do katolików.

Reklama

Północnoirlandzki rząd wysłał byłych terrorystów do Oświęcimia, by zrozumieli, do czego prowadzi dzielenie ludzi na swoich i gorszych. Whitey przez wiele lat służył w Stowarzyszeniu Obrony Ulsteru (UDA), paramilitarnej bojówce organizującej krwawe zamachy na katolików w Irlandii Północnej. Przyznaje, że przez wyjazdem do Polski o jej mieszkańcach wiedział niewiele. "Nigdy nie byłem za granicą. A Polacy? W Belfaście są wszędzie: w barach, na budowach. Nie znałem ich i nie chciałem znać" - mówi Irlandczyk, który za swoją działalność terrorystyczną spędził długie lata w więzieniu.

>>> Terrorysta z Irlandii Północnej przed sądem

50-letni "Twister" był jednym z Bojowników o Wolność Ulsteru (Ulster Freedom Fighters). Ma na koncie organizację krwawego zamachu w jednym z belfaskich pubów. Mocno angażował się w walkę z IRA na terenie Belfastu. Jego organizacja zasłynęła mordowaniem katolików przez tzw. podróżujących strzelców, którzy oddawali strzały z okien przejeżdżających przez dzielnice samochodów. "To była wojna, nie dało się robić inaczej" - mówi "Twister".

Reklama

Podczas pobytu w Auschwitz żaden z nich nie różnił się od zwykłych turystów. Nie zapamiętał ich żaden przewodnik. "Mieliśmy tu terrorystów?" - dziwi się Andrzej Kacorzyk z Muzeum Auschwitz-Birkenau. O wizycie nie wiedziało nawet Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. "Nikt nas o tym nie poinformował" - mówi nam Jacek Sońta z MSWiA.

Cała dwunastka z Irlandii Północnej jest częścią programu "Początek wielkich zmian" przygotowanego przez belfaskie centrum szkoleniowe Transition Training i północnoirlandzki rząd. "Chcemy im pokazać, do czego prowadzi agresja i rasizm, dlatego byli terroryści na własne oczy widzą obozy koncentracyjne. Mają też dotrzeć do Polski, jakiej nie znają. Zwiedzają Wawel, słuchają Chopina, jedzą polską kolację" - mówi Frank Higgins, jeden z twórców projektu oraz dyrektor centrum Transition Training.

>>> Irlandzki polityk oskarżony o zamach

Reklama

W skuteczność takich wycieczek wątpi prof. Bronisław Młodziejowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. "Takich ludzi trzeba bezwzględnie mieć na oku. Jestem bardzo sceptyczny względem takich programów resocjalizujących. To w większości bardzo zdemoralizowani ludzie. Jeśli przyjeżdżają do naszego kraju, muszą o tym wiedzieć nasze służby, bo stać może się wszystko" - dodaje.

Jednak Higgins twierdzi, że takie programy pomogą przede wszystkim mieszkającym na Wyspach Polakom. "W najbardziej radykalnej, protestanckiej części społeczeństwa rośnie niechęć do imigrantów z Polski. Ludzie powtarzają, że Polacy kradną im mieszkania i samochody. Mamy kryzys, bezrobocie w najbiedniejszych dzielnicach Belfastu sięga nawet 60 proc." - tłumaczy Higgins.

Do Polski ma przyjechać kolejnych 50 grup złożonych z zatwardziałych przestępców. Lokalne władze chcą, by po powrocie spotkali się z mieszkającymi w Irlandii Północnej Polakami. "Chodzi o to, żeby kontynuować dialog, który zaczął się podczas wycieczki do Polski" - mówi konsul honorowy RP w Irlandii Północnej Jerome Mullen.