Choć świńska grypa wciąż zagraża Polsce, sytuacja jest opanowana - przynajmniej na razie. Jedyny potwierdzony przypadek choroby, Halina M. leżąca w mieleckim szpitalu, już w poniedziałek ma wrócić wyleczona do domu. Do tej pory, pomimo podejrzeń, u nikogo więcej nie potwierdzono obecności wirusa A/H1N1.

Z mieleckiego szpitala wypisano już męża i synów Haliny M., która najprawdopodobniej zaraziła się podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Mimo że jej rodzina przez kilka dni była bezpośrednio narażona na kontakt z wirusem, do zarażenia nie doszło.

"Wychodząc ze szpitala, widzieliśmy Halinę przez okno. Czuje się już naprawdę dobrze. Dzieci stwierdziły, że wygląda lepiej niż po powrocie z Ameryki" - mówi nam Zbigniew M., mąż chorej.

"Wczoraj żona była jeszcze bardzo zmęczona i zdenerwowana całą sytuacją. Zadzwoniła do nas i powiedziała, że nie czuje się najlepiej. To nas kompletnie przybiło. Ale teraz jest już wszystko w porządku" - dodaje.





Reklama

>>>Rodzina chorej na świńską grypę jest zdrowa

W mieleckim szpitalu przebywa jeszcze skarżąca się na objawy grypy 61-letnia mieszkanka Kolbuszowej, która też przyjechała ze Stanów Zjednoczonych. W jej przypadku testy jeszcze się nie skończyły. "Nie sądzę, żeby to była świńska grypa. Pacjentka czuje się dobrze. Trafiła do szpitala pod presją rodziny, która wysłała ją na badania, kiedy zaczęło być głośno o pierwszym przypadku" - mówi Józef Sznajder, ordynator oddziału zakaźnego w Mielcu.

W sobotę będą znane wyniki testów kobiety leżącej w Myślenicach - również pasażerki rejsu 016, którym z Nowego Jorku wracała Halina M. Kobieta miała obniżoną temperaturę do 35,8 stopni Celsjusza i lekarze praktycznie wykluczyli grypę, ale dla bezpieczeństwa zatrzymali ją na oddziale zakaźnym. W Gdańsku czeka jeszcze na wynik testu 29-latek, który wrócił z Kanady. Wykluczono za to chorobę u dwojga innych osób z Gdańska i jednej z Łodzi.

Ze 178 pasażerów lotu 016, którym 2 maja do Polski dotarł wirus świńskiej grypy, sanepid skontaktował się już ze 168 osobami, inspektorzy rozmawiali z nimi i ostrzegali o możliwym zarażeniu. "Zostało jeszcze 10 osób. Nie wiemy, gdzie są. Rozmawialiśmy z ich sąsiadami lub rodzinami i nadal ich szukamy" - mówi nam Jan Bondar z Generalnego Inspektoratu Sanitarnego.

>>>Kopacz: Szukamy 11 osób, by ich przebadać

Najwięcej pasażerów lotu z 2 maja odnaleziono w woj. mazowieckim - aż 31, w tym 21 w samej Warszawie. Po 24 pasażerów było na Podkarpaciu i Podlasiu. "Liczba odnalezionych osób pokrywa się z mapą emigracji do USA. Na Podkarpaciu i Podlasiu chyba każda rodzina ma tam kogoś" - mówi Bondar.

Według GIS do tej pory akcja „antygrypowa” prawie nic nie kosztowała. Ulotki użyte na lotniskach drukowano w sanepidzie na służbowych drukarkach, leków z Agencji Rezerw Materiałowych nie użyto, a hospitalizację osób podejrzanych o zarażenie opłacił NFZ w ramach zwykłego finansowania chorób zakaźnych.