Minister zdrowia Ewa Kopacz odwiedziła wczoraj mielecki szpital, w którym leży pierwsza zarażona wirusem A/H1N1 Polka. Kopacz zapewnia, że wizyta była zaplanowana już kilka tygodni temu, a to, że Halina M. trafiła akurat do tej placówki, to zbieg okoliczności. Minister spotkała się z pacjentką - kobieta czuje się dobrze i dziś wyjdzie do domu.

Reklama

MATEUSZ WEBER: Dziś mija tydzień, odkąd mieliśmy w Polsce przypadek zachorowania na świńską grypę. Nie ma w naszym kraju nowych zachorowań. Czy możemy powiedzieć, że wirus jest już w odwrocie?
EWA KOPACZ*: Niestety jeszcze nie. Niebezpieczeństwo kolejnych zachorowań jest cały czas realne. Znów mamy kolejne trzy podejrzenia wirusa A/H1N1. Jeden mężczyzna zgłosił się do lekarza w Szczecinie, a dwóch w Gdańsku. Służby sanitarne są więc wciąż w pogotowiu. Cały czas mamy doniesienia o nowych zachorowaniach na świecie. Jest już ich ponad 4200. W samej Europie jest ich prawie 200. Istotne jest to, że 8 osób zaraziło się chorobą już w Europie, a nie w Meksyku czy USA.

>>> Kopacz odwiedziła szpital swoich marzeń

Jak się czuje Halina M.?
Jest w dobrym stanie, zadowolona z warunków na oddziale i z pracy lekarzy. Jest tylko trochę zagubiona w związku z całym zamieszaniem wokół niej.

Podczas wizyty u niej założyła pani odzież ochronną i maseczkę?
Nie. Nie było już takiej potrzeby. Ta pani jest już właściwie zdrowa.

Udało się już dotrzeć do wszystkich pasażerów lotu 016, którym leciała chora kobieta?
Tak. Wszyscy są zdrowi. Nadal mamy potwierdzony tylko jeden przypadek choroby.

Akcja szukania pasażerów trwała cztery dni. Czy to nie za długo? Np. Hiszpanie szybciej docierają do takich ludzi.
Uważam że cztery dni to dobry czas jak na znalezienie prawie 200 osób rozsianych po całym kraju. Na najbliższym posiedzeniu komitetu pandemicznego, w środę lub czwartek, chcę poruszyć sprawę dobrowolnego zbierania numerów telefonów od osób, które wróciły z krajów, w których ryzyko zarażenia się wirusem jest duże. Tak robi się właśnie w Hiszpanii.

Reklama

Podsumujmy: Co zawiodło, a co funkcjonowało sprawnie w czasie tego tygodnia?
Staram się być bardzo obiektywna - zachowaliśmy się zgodnie z przyjętym planem i moim zdaniem zdał on egzamin. Lekarze pierwszego kontaktu potrafili określić ryzyko zachorowania i wysyłali pacjentów na oddział zakaźny. Państwowy Zakład Higieny badał pobrane od nich próbki - do tej pory 84 - i potwierdzał, jak w tym pierwszym przypadku, albo wykluczał występowanie wirusa. Zdarzyło się jednak, że lekarze słyszeli, że pacjent podejrzewa u siebie wirusa i wpadali w panikę. Jednak dotyczyło to głównie prowokacji dziennikarskich.

Ale dziennikarze udowodnili, że lekarze nie mieli żadnych instrukcji z ministerstwa.
Zapewniam, to były odosobnione przypadki. Znakomita większość lekarzy zdała egzamin.

Co można usprawnić w procedurach?
Zaproponowałam na forum UE, by dostęp do leków i szczepionek przeciwko grypie był uzależniony od sytuacji epidemiologicznej w danym kraju, a nie od jego zamożności. Pierwszeństwo powinny mieć kraje, w których jest prawdopodobieństwo wystąpienia pandemii. Chcę też przyspieszyć proces dopuszczania do użytku nowych leków i szczepionek. Teraz każdy kraj decyduje o tym samodzielnie. Powinna je dopuszczać do użytku Centralna Komisja Europejska ds. Leków. Gdy raz zatwierdzi lek, mógłby być on dopuszczony od razu w całej UE, nie czekając na decyzję poszczególnych rządów.

Czy ma pani kontakt z WHO? Kto w ministerstwie monitoruje sytuację na świecie?
Codziennie na bieżąco informacje od szefowej biura WHO Pauliny Miśkiewicz otrzymuje szef komitetu pandemicznego wiceminister Adam Frontczak. W Państwowym Zakładzie Higieny działa też specjalny punkt pozostający w stałym kontakcie z WHO. To oni informują mnie o rozwoju sytuacji.

*Ewa Kopacz jest ministrem zdrowia