Większe szanse mają kobiety. Elżbieta Radziszewska, pełnomocniczka rządu odpowiedzialna za równy status obu płci, wielokrotnie deklarowała, że popiera ustawowy "zakaz zbliżania się” sprawcy do ofiary, czyli nakaz opuszczenia mieszkania przez znęcającego się mężczyznę. Organizacje kobiece alarmują: "Policja zabiera mężczyznę z mieszkania tylko wtedy, kiedy jest pijany. Jeśli nie, zostaje w domu. I wtedy kobieta obrywa od niego jeszcze bardziej - że w ogóle odważyła się wezwać policję" - opowiada Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet.

Reklama

Halina mieszka pod Otwockiem. Pięć lat temu, razem z trójką dzieci, uciekła z domu. "Życie z mężem to był koszmar. Strasznie nas bił. Robił rzeczy, o jakich nie potrafię mówić" - wyznaje łamiącym głosem. Sprawa o eksmisję trwała dwa lata. "Wróciliśmy do zupełnie zdemolowanego mieszkania. On powyrywał kable ze ścian. W kuchence nie było palników, żebyśmy nie mogli sobie ugotować jedzenia" - opowiada.

Twardą walkę o zmiany w prawie zapowiadają też organizacje ojców, którzy przekonują, że są dyskryminowani. Paweł Kagankiewicz z Poznania walczy o prawo do widywania z córeczką od 2005 roku. Zgodnie z orzeczeniem sądu, ma prawo do kilku spotkań z dzieckiem w tygodniu. "W praktyce nie mam na to szans. Ostatni raz widzieliśmy się w styczniu. Skarżę się, a sądy nie reagują. Gdyby pokrzywdzoną była kobieta, sprawy wyglądałyby inaczej" - mówi.

W 2006 roku w Polsce miało miejsce 100 tys. rozwodów. Teraz tylko w 4 procentach przypadków prawo do opieki nad dziećmi dostaje ojciec. Najczęściej zostaje ono przyznane obojgu rodziców. Priorytetem ojców jest wprowadzenie zasady "opieki naprzemiennej”. "Może to wyglądać np. tak, że dziecko spędza weekend z tatą, a dni robocze, z mamą" - wyjaśnia Robert Kucharski z fundacji Akcja. Plan minimum to zmiany w kodeksie karnym. "Chcemy wprowadzić sankcje ograniczenia praw rodzicielskich albo odebrania praw rodzicielskich w przypadkach, kiedy kobiety ograniczają orzeczone już sądownie kontakty z dzieckiem" - uściśla Kucharski.

Co o zasadzie "opieki naprzemiennej” myśli pełnomocniczka rządu? "To nie może być sztywna zasada. W każdym przypadku trzeba się kierować dobrem dziecka. Ale na pewno musimy zerwać z praktyką, że bez względu na racjonalne przesłanki, zawsze prawo do opieki dostawała matka" - mówi Radziszewska.