"Do przesłuchania pozostało około 120 osób" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Mateusz Martyniuk. Jeśli pozyskiwanie kolejnych zeznań będzie procesem toczącym się w dotychczasowym tempie, nie można liczyć na szybkie zakończenie śledztwa. Dlaczego? Bo przez ostatnie pięć lat przesłuchano w tej sprawie około 400 osób, a strona redwatch wciąż działa w Internecie i nikomu nie postawiono zarzutów.
Na początku maja w liście otwartym do ministra sprawiedliwości Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) wyraziła zaniepokojenie ze sposobu prowadzenia tego śledztwa.
"Obawiamy się, że jeżeli postępowanie w tej sprawie będzie prowadzone w ten sposób, istnieją niewielkie szanse doprowadzenia go do końca. Co więcej, zachodzi niebezpieczeństwo przedawnienia karalności popełnionych czynów" - napisano w liście podpisanym przez prezes zarządu HFPC Danutę Przywarę.
Prokuratura uspokaja: nie istnieje zagrożenie przedawnieniem w sprawie, gdyż dotyczy ona czynów popełnionych w latach 2004-2006.
Tymczasem, mimo czasowego wyłączania skandalicznej strony, organizacja redwatch wciąż stawia kolejne serwery, na których umieszcza rasistowskie treści. Na podstronach witryny publikuje adresy i numery telefonów działaczy lewicowych, aktywistów gejowskich oraz obrońców praw człowieka. Na głównej stronie redwatch pojawia się np. wizerunek Adama Michnika oraz Aleksandry Kwaśniewskiej.
Obrońcy praw człowieka apelują, by skończyć z bezkarnością twórców strony redwatch, która propaguje nienawiść do lewicy i "rasowo obcych". Witryna działa na serwerach w USA, więc prokuratorzy rozkładają ręce. Przyznali dziś, że muszą przesłuchiwać w tej sprawie setki świadków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama