To nie będzie ich pierwsza wspólna ekspedycja. W zeszłym roku weszli razem na Kilimandżaro. Kiedy stanęli na szczycie, płakali ze wzruszenia. Jeśli teraz uda im się wejść na Elbrus wznoszący się 5643 metrów n.p.m., Łukasz Żelechowski zostanie pierwszym niewidomym w historii, który zdobył tę górę.
Jeszcze dziś okazało się, że bagaż podróżników waży więcej niż dopuszczalne limity rosyjskich linii Aerofłot. Walcząc o każdy gram, żartowali, że jeśli wypakują ciężkie buty, zostaną także ekipą, która jako pierwsza zdobędzie Elbrus w klapkach.
Uczestnicy zgodnie twierdzą, że najbardziej boją się zdradzieckich lodowych szczelin. – Sprawdzaliśmy statystyki, na Elbrusie co roku ginie około 20 osób – mówi Jan Mela. – Podchodzimy do tej góry z wielką pokorą – dodaje Piotr Pogon. On sam najbardziej cieszy się na zjazd ze szczytu: – To będzie 45 minut wspaniałej jazdy na nartach – mówi. Z kolei Łukasz Żelechowski całą wyprawę będzie dokumentował dźwiękowo.
Ekspedycja na pięciotysięcznik jest też pierwszą wielką wyprawą organizowaną przez Fundację Poza Horyzonty założoną w grudniu ubiegłego roku przez Jana Melę. Ten 20-letni chłopak ponad sześć lat temu uległ ciężkiemu porażeniu prądem. Stracił wtedy rękę i nogę. Dwa lata później usłyszała o nim cała Polska, kiedy razem ze znanym podróżnikiem Markiem Kamińskim zdobył oba bieguny polarne. Został wtedy nie tylko najmłodszym polarnikiem, który tego dokonał, ale jak dotąd jedynym niepełnosprawnym.
Fundacja Poza Horyzonty niesie pomoc poszkodowanym w wypadkach, ale też organizuje podróże z udziałem osób zdrowych i upośledzonych. Dlatego na Elbrus wejdzie też 33-letnia Ewa Nowak, rehabilitantka z Fundacji im. św. Brata Alberta w Radwanowicach, którą w ten sposób nagrodzono za pracę społeczną. Nad bezpieczeństwem ekspedycji będzie czuwać trzech członków Klubu Wysokogórskiego Bielsko-Biała. Przebieg wyprawy można śledzić na blogu: www.elbrus.pozahoryzonty.org