60-letnia Barbara z małej miejscowości pod Bydgoszczą cierpi na schizofrenię paranoidalną. Niestety, w związku z dużymi kolejkami do specjalisty leczy się nieregularnie. Gdy niedawno nasilił się jej atak psychozy, zaczęła zagrażać sobie i otoczeniu. Niszczyła przedmioty, atakowała członków rodziny. Przerażeni bliscy wezwali policję i pogotowie, które zawiozło kobietę do szpitala w Bydgoszczy.

Reklama

Okazało się jednak, że na oddziale kobiecym brakuje miejsc. Lekarz dyżurny przez trzy godziny obdzwaniał wszystkie placówki w województwie: Świecie, Toruń, Lipno, a nawet oddalone o 100 km Gniezno. Wszędzie odpowiedź była ta sama: nie mamy łóżek. W końcu zdesperowany lekarz poprosił o pomoc znajomego z innego województwa. Pani Barbara po kilkugodzinnej podróży karetką trafiła w końcu do Iławy.

Problem nie dotyczy jednak tylko województwa kujawsko-pomorskiego. Z szacunków Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego wynika, że w całym kraju brakuje przynajmniej 2 tys. łóżek na oddziałach psychiatrycznych. Nawet dla dzieci. Na przykład na przyjęcie na oddział psychiatrii i psychoterapii wieku rozwojowego w Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu czeka się kilka miesięcy. Dorosły cierpiący na zaburzenia musi często uzbroić się w jeszcze większą cierpliwość. Aby dostać się na oddział np. w szpitalu w Gnieźnie, w skrajnym przypadku poczeka nawet rok.

Równie fatalnie jest w przypadku opieki ambulatoryjnej. Zapisując się do łódzkiej poradni zdrowia psychicznego, utkwimy w 4-miesięcznej kolejce. Ale tylko w sezonie urlopowym, bo po wakacjach wydłuży się ona dwukrotnie. W Legnicy poczekamy cztery miesiące, w Toruniu – dwa.

W przypadku zaburzeń psychicznych każdy dzień bez pomocy może być katastrofalny w skutkach i zakończyć się np. próbą samobójczą. Dodatkowo istnieje ogromne ryzyko, że jeśli ktoś się przełamał, aby pójść do psychiatry, i został odesłany z kwitkiem, to może już drugi raz nie spróbować” - ostrzega prof. Andrzej Czernikiewicz, kierownik kliniki psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Jego zdaniem trzeba koniecznie zreformować polski system opieki psychiatrycznej. ”Przede wszystkim utworzyć więcej poradni środowiskowych i ośrodków pomocy dziennej. Jeśli tego nie zrobimy, nasze społeczeństwo czekają poważne problemy” - mówi.

Jego słowa potwierdzają szacunki Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, według których stany lękowe odczuwa co piąty Polak, co dziesiąty ma objawy depresji. ”W liczbie zaburzeń dogoniliśmy kraje rozwinięte Europy Zachodniej, ale niestety nie mamy takiego samego dostępu do pomocy” - uważa prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Collegium Medicum UMK.

Rzeczywiście, w 2007 r. pomocy w placówkach psychiatrycznych udzielono ok. 4 proc. ludności (1,5 mln osób), tymczasem średnia w Europie to ok. 11 proc.